Dobył miecza, wyciągnął stal,przebił, uderzył ostrym końcem
Zmierzch jest czasem, kiedy
ludzie chowają się w swoich domach ze strachu przed stworzeniami, które
wychodzą w poszukiwaniu ofiar. Szczególnie, kiedy jest pełnia. Księżyc dodaje
mocy stworzeniom nocnym, takim jak wilkołaki i wiedźmy, które wykorzystują
poszczególne fazy księżyca do swoich czarów i rytuałów. W tym czasie wszyscy
łowcy muszą być na nogach. Część chroni zamek, reszta patroluje miasto w
poszukiwaniu potworów.
Stałam w cieniu któregoś z
licznych piętrowych domów obserwując samotną kobietę idącą środkiem brukowanej
uliczki w stronę lasu. Jej suknia, tak samo jak peleryna zakrywająca głowę,
była zrobiona z ciemnego, sztywnego materiału, szeleszczącego przy każdym
ruchu, używanego przez bogatych ludzi. Zaciekawiona, poszłam za nią.
Spięta, przedzierała się przez
gęste ziele, przeklinając pod nosem. Chwilę później spacerowała między
drzewami, rozglądając się z uwagą na wszystkie strony.
- Jag? – szepnęła cicho, mnąc nerwowo drogi materiał. – Jag?!
- Tu jestem – odpowiedział
mężczyzna, pojawiając się niedaleko dziewczyny, która cicho pisnęła ze
strachu i rzuciła w jego stronę z płaczem.
Jag był postawnym mężczyzną,
umięśnionym i wysokim. Jasne włosy związane z tyłu głowy rzemykiem. Na jego
twarzy dominował duży nos, który był trochę skrzywiony, szerokie usta i małe,
okrągłe oczy, a do tego jasna, starannie przystrzyżona broda. Ubrany w luźną
koszulę i ciasne spodnie. Zmarszczyłam brwi, kiedy zorientowałam się, że na
nogach nie miał butów.
- Nie mogę, nie chcę już tam być
– jęczała, tuląc się do Jaga. – Złapali matkę, nie chcę, żeby złapali i mnie.
Jag, ja nie chcę umierać!
- Złapali Calcorę? – Na jego
twarzy odmalował się szok. Jak zauważyłam, było to pierwsze uczucie, jakie do
tej pory pokazał. – Jak to? Przecież była ostrożna! Jak to się stało, Fannan,
mów! – mówił ze strachem, mocno potrząsając kobietą. Kaptur zsunął się jej z
głowy, ukazując masę ciemnych loków.
- Och, to było okropne – płakała,
mówiąc piskliwie – przyszli do domu i oskarżyli ją o uprawianie magii! Ojca też
zabrali!
- Calcorę? – zapytał zdziwiony,
po czym zmrużył ze złością oczy i podniósł dziewczynę – kłamiesz.
- Postaw mnie!
- Mogę poczuć, jak się pocisz,
Fannan. – Robi się interesująco, pomyślałam przekrzywiając lekko głowę w prawo.
- Bo się boję, głupcze! Teraz
mnie postaw!
- Nie.
- Tak! – Zaczęła się kręcić, ale
Jag nie puszczał.
- Mów prawdę! – warknął,
zaciskając mocniej dłonie.
- Mówię!
- Ostatni raz się pytam, co się
stało z Calcorą!
- Już ci powiedziałam, tępa
głowo! – Mężczyzna ponownie warknął, po czym mocno odrzucił dziewczynę, która
zatrzymała się dopiero na najbliższym drzewie stojącym niedaleko miejsca, gdzie
stałam.
- Wiesz, kim jestem. – Jego głos
wydawał się zmieniać na grubszy, mocniejszy. –W dodatku doskonale zdajesz sobie
sprawę z tego, że dzisiaj jest pełnia.
Fannan nie odpowiedziała, w
dalszym ciągu nie mogła zrobić pełniejszego wdechu. Widziałam profil jej twarzy,
miała ogromne oczy otoczone masą ciemnych rzęs, prosty nos i pełne usta.
Na czole Jaga można było dojrzeć białe
plamy, futro. Szczęka i nos wydawały się wysuwać do przodu. Kości policzkowe
przesuwały się na moich oczach. Uśmiechnęłam się leniwie, zastanawiając, w jaki
sposób mogę nadziać kreaturę na mój ulubiony miecz, który powoli wysuwałam z
pochwy przytroczonej do skórzanego paska na biodrze.
- Co zrobiłaś Calcorze?!
- Z… zadźgałam – wychrypiała –
jak dziką świnię! Najpierw dałam jej prywatny pokaz ujeżdżania jej kochasia, Tamkira.
– Zaczęła się śmiać histerycznie. – Gdybyś tylko widział jej minę!
Tracąc nad sobą kontrolę, Jag
wydał z siebie głośny ryk i rzucił się na piszczącą z przerażenia Fannan. Na
widok rozrywanego ciała poczułam swędzenie prawego uda, na którym miałam
pamiątkę po ostatnim wilkołaku.
Zajęty znęcaniem się nad kupą
mięsa, nie zauważył jak do niego podchodziłam. Zamachnęłam się szeroko i wbiłam
miecz w jego plecy.
- Co? Kto? – Jag wydał z siebie głośny
ryk, aż się skrzywiłam. Chciał odwrócić głowę, ale mu na to nie pozwoliłam.
Lepiej nie pokazywać ofiarom swoich twarzy. Stara rana ponownie zaswędziała,
przypominając walkę, którą stoczyłam zaraz po ukończeniu akademii dla łowców. W
jednej chwili oglądałam, jak pokonane zwierzę umiera, a w drugiej kreatura
zaciskała szczęki wokół mojego uda, niemal je odgryzając.
– Łowca – powiedziałam tylko,
przekręcając rękojeść, aby zrobić jak najwięcej szkód, po czym płynnie wyszarpnęłam
miecz, który wbiłam ponownie w gardło krzyczącego z bólu
mężczyzny. Martwy, zsunął się na ciało Fannan, albo to, co z
niej zostało.
Ostrze wytarłam z posoki i
schowałam do pochwy, po czym szybko wróciłam do miasta. Trupy zostawiłam na
pastwę leśnych stworzeń. Kto powiedział, że nie dbam o zwierzęta?
Po Szczurze tak naprawdę już spodziewałem się podobnego zachowania, iż jako łowca bohater będzie taki surowy i bezlitosny, ale szczerze mówiąc czekam na coś większego, coś dalej niż Wolsedore, by w końcu wychodzili z tego miasta.
OdpowiedzUsuńAle podoba mi się, ciągle ktoś ginie i to napędza akcję.
Antycypek, z tego co się orientuję Szczur nie przebywa na terenie Wolsedore. :D I kurcze, może jest bezlitosny, ale jakieś resztki serca ma xD Przynajmniej dla niektórych.
OdpowiedzUsuńA co do posta-> Ciekawy, chociaż powiem szczerze, że wypowiedziom bohaterów przydałoby się nieco więcej realizmu! Czekam na ciąg dalszy Łowczyni :)
OdpowiedzUsuńMój gad też jest dosyć brutalny, ale coś w nim siedzi, jakieś uczucia.
OdpowiedzUsuńCo do realizmu wypowiedzi, to niech pozostanie to kwestią gustu, bo jedni nie lubią stosować wulgaryzmów, inni może wolą.
Mi się podoba, jestem ciekawa dalszej części ^^
OdpowiedzUsuńDobrze, że dba o zwierzęta.
Ciekawie zaczyna się z Yalei ;)
OdpowiedzUsuńTrochę się naczekałam na Twój rozdział Rei'u, ale oczywiście jestem zadowolona po przeczytaniu, zresztą pamiętam jak pisałaś na Świecie Fantasy i no cóż - niezwykłość się utrzymuje. ;)
Flaczki *.*
OdpowiedzUsuńLubię łowców, zawsze ich lubiłam. Tym bardziej cieszę się, że i tutaj wybrałaś taką postać, uwielbiam Twój styl! :D
No i dba o zwierzęta, a za to należy się szacunek! ;)