Layout by Raion

1 maj 2014

Felsarin - "Widzę ogień"

 Niektórzy mogli nie zdążyć przeczytać pewnych rozdziałów, więc by nie robić dziury ze względu na szybkie publikacje postów, poprzednią część od Kheriany, "Biały wilk" znajdziecie TUTAJ.
A szybko zepchnięty rozdział Szczura TUTAJ
 ______________
Jeśli w ogniu koniec ,
-powinniśmy razem spłonąć.
Patrzcie, jak płomienie,
Wznoszą się wysoko w noc.
~Ed Sheeran - "I See Fire"

    W środku nocy, pod gwieździstym niebem na polanie otoczonej z każdej strony gęstym lasem, trzaskały wesołe ogniska. Tysiące iskier leciało ku górze znikając w ciemności. Na atramentowym sklepieniu ziemi lśniły miliardy gwiazd, niepoliczalne, niezbadane, otaczające świecący jasno księżyc, zupełnie jakby był ich stworzycielem. 
    Każde ognisko było otoczone przez przeróżne postacie, nie tylko ludzi, ale i przez smoki. W ten czas, gdzie wszelkie magiczne istoty nocą siedziały przy ogniskach i czytały... utrapienia, pragnienia duszy, wspominały swoje własne życie. I przy jednym z palenisk, razem z elfem,  krasnoludem, człowiekiem, Sorenią i Kherianą siedział niezbyt zadowolony z towarzystwa Felsarin. W głębi ducha uznał proceduję za idiotyczną, bo przecież on nie posiadał duszy... a raczej tak sądził. Nakłoniony "delikatnie" przez Kherianę, dał jej tą radość z życia i przeklinając samego siebie, przyszedł. 
-Nie przystawiaj się do mnie - uprzedził cicho błękitną smoczycę - mówiłem ci coś o tym.
-Zamknijcie mordy - warknęła Sorenia lekko zdenerwowana kłótniami - uczyńcie ten dzień miłym dla środowiska, i przestańcie chociaż raz na siebie narzekać.
-Zaczynajmy - rzekł wysoki elf miękkim głosem. Była to szczupła postać, odziana w zwiewne, zielone, bawełniane ubrania - tunikę oraz spodnie. Miał krótkie, ścięte na jeża czarne włosy. Nieduży nos i niebieskie oczy. Wyjął z kieszeni woreczek i zapytał - no to kto pierwszy?
-Zacznijmy ode mnie - zaproponowała szmaragdowa smoczyca. Wysoki mężczyzna wyjął garstkę prochu i rzucił w ognisko. Ogień trzasnął głośniej zamieniając barwę na zieloną. Sorenia utkwiła w nim wzrok i zaczęła opowiadać, co widzi w ogniu.
-Dawno temu, zginęły dwa młode smoki zostawiając na świecie swoją córkę. Była bardzo wystraszona, lecz nie miała pojęcia o tym, co się stało. Zabrał ją, oprawca, zaniósł do nowego domu. Jej największą obawą było osierocenie, nie chciała zostać odrzucona, pragnęła miłości, ciepła. Dorastała u boku przybranej matki, aż wyszła z gniazda. Chciała mieć ojca, troskliwego, i... dalej tego oczekuje. Brak jej drugiego rodzica. Wciąż jest samotna, lecz los zatoczył koło i dał jej w skrzydła sierotę. Pragnie, by małe wyrosło na dzielnego smoka, chociaż jemu też brak ojca. 
     Zapadła krótka cisza. Felsarin złożył głowę na przednich łapach układając swoje ciało wygodnie w trawie. Poczuł, jak Kheriana owija go ogonem. Odepchnął go patrząc na nią z wyrzutem.
-Kto teraz chce zajrzeć w swoją duszę? - padło pytanie.
-Ja - rzekł hardo krasnolud przejeżdżając sękatą dłonią po sztywnym zaroście. Poprawił skórzaną kurtkę i utkwił porządny wzrok w ogniu. Tym razem płomienie przybrały barwę brązową.
-Kilkadziesiąt lat temu, mały dorastał szczęśliwie z rodzicami w małej wiosce w górach. Ojciec nauczył go wszystkiego, polowania, rąbania drewna, patroszenia zwierzyny, łowienia, kowalstwa. Aż pewnego dnia, umierający starzec powiedział mu "będziesz kiedyś, synu mój, wielki i znany, jesteś gotowy, by ponieść młot swego losu samotnie". Młody pożegnał ojca i zamieszkał w mieście, pięknym mieście, gdzie został kowalem. Początki jego trudne, lecz doświadczenie i rady mistrza otworzyły przed nim nowe drogi. Dziś jego oręż noszą dzielni mężowie. Jego marzenie jest spełnione, ma rodzinę, jest znany i ma piękny dom.
     Teraz przyszła kolej na Kherianę. Błękit rozjaśnił ich krąg i kolejna opowieść powędrowała ku niebu:
-Bardzo dawno temu, pod opieką poważanych rodziców, dorastała mała smoczyca, już wiedzieli, że będzie nad przeciętnej urody jaką darzą matki swe córki z pokolenia na pokolenie. Z Wysp Nocy wyleciała, gdy miała dwadzieścia dwa lata, pragnęła zwiedzić świat. Z radą matki, by nigdy przez życie nie iść samotnie, zobaczyła każdy zakątek, ryzykowała życie, poszukiwała. Pragnieniem jej było mieć względy kogoś, jakiego drugiego nigdy nie spotka się na świecie, jedynego w swoim rodzaju, tej jedynej krwi. Poznała różne stworzenia, lecz jej ścieżka życia do tej pory usłana jest tylko jednymi śladami. Oczekuje dożyć starości u czyjegoś boku, z kochającą rodziną, szczęśliwa, chce szczęścia.
    Skończyła. Wzrok wszystkich powędrował do Felsarina, smok przysypiał w najlepsze. Sorenia szturchnęła go.
-To nie najlepszy pomysł - stwierdził patrząc na wszystkich krzywo.
-Po to tu jesteśmy - rzekł spokojnie elf - wyrzucamy z siebie to, co od wielu lat siedzi w naszych sercach.
-Niech wam będzie... - ogień zapłonął czarną barwą i zaczął głośno trzaskać, niespokojnie.
-W lesie, ojciec porzucił syna, niewinnego, niezdarnego i kompletnie zagubionego. Bez nadziei na powrót rodziców, mały smok krążył w kółko przymierając z głodu, aż ktoś go przygarnął. Ujrzał w jego oczach ogień, postanowił, że młody będzie kiedyś jego dumą. Surowo wychowany przez starego smoka, ruszył w świat, ku nieznanemu, aż zakochał się z wzajemnością. Jednak pewnego dnia, do miasta zmierzała śmierć, zabrała ze sobą liczne żywota, razem z jego ukochaną, a młody smok stawił czoła bezwzględnemu demonowi. Po utracie swojej miłości już nie miał po co żyć, postawił wszystko na jedną szalę, obojętnie czy umrze, czy nie. Wygrał walkę, jego pragnieniem było umrzeć, nie pozwolono mu, los postanowił wciąż szyć jego dzieje. Mordował, zabijał, bo cierpiał, zazdrościł, nienawidził. Sam chciał umrzeć, sam chciał większej zemsty. Spostrzegłszy do jakich czynów poniosło go, uciekł, uciekł jak najdalej, od wszystkiego, chcąc uciec od siebie. Przez ćwierć wieku, z dala od życia bytował wspominając każdą martwą chwilę. Wrócił, bo dano mu radę "nigdy nie uciekniesz przed samym sobą, ale możesz się zmienić". Powrócił, bez celu wędrując po imperium, nigdzie nie zagrzewając miejsca, czując się jak odrzutek, niechciany, zniszczony przez los. Serce jego puste, umysł martwy, uczucia wygasłe. Pragnie uwolnienia od przytłaczającego go losu, marzy, by choć raz w swoim życiu poczuć ciepło płonącej nadziei w sercu.
    I wnet jego opowieść dobiegła końca...

2 komentarze:

  1. Ciekawa opowieść :D Świetny klimat twoim opowiadaniom nadaje muzyka w załącznikach :D Mnóstwa weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, każdy komentarz jest dla mnie naprawdę cenny.

    OdpowiedzUsuń