Layout by Raion

6 maj 2014

Kheriana - "Żywa ciemność"

Poprzedni rozdział: Przed siebie.

Nie ma już nic czystego na tym świecie.
Szukaj tego, co pozostało.
~Murderdolls - "White Wedding"

    Kheriana leżała wygodnie u boku Felsarina. Wybudzając się powoli czuła oddech czarnego smoka. Była szczęśliwa, od tak dawna nie doznała tego uczucia. Pozostało jej tylko czekać... sielankę przerwało drobne zamieszanie z zewnątrz. Niedługo potem ktoś wszedł do groty i podszedł ostrożnie do nich. Kheriana otworzyła oczy patrząc znacząco na przybyłego do nich pomarańczowego smoka. Spojrzał krótko na nią i szturchnął mocno Felsarina.
-Tak, możesz mi przynieść... - mruknął sennie.
-Ktoś koniecznie chce cię widzieć - rzekł stanowczo. Felsarin podniósł głowę.
-Niby kto?
-Idź zobaczyć.
    Felsarin popatrzał na Kherianę. Wypuściła go z objęcia, smok leniwie wstał i wyszedł. Kheriana po chwili postanowiła ruszyć za nim. A na zewnątrz... w otoczeniu różnobarwnych smoków stał skrzydlaty mężczyzna, silnej budowy, w lśniącej srebrno-złotej zbroi. Jego postać wieńczyły majestatyczne, czarne skrzydła. Jego jasna dłoń oparta była na rękojeści wbitej w ziemię klingi. Twarz miał poważną, wzrok groźny. Zacisnął usta bezradny wobec otaczających go bestii. Gdy Felsarin podszedł bliżej, wciągnął głęboko powietrze przez krótki nos.
-Wynocha stąd, wszyscy - warknął smok. Reszta gadów rozeszła się nie chcąc wszczynać niepotrzebnego zamieszania. Kheriana stanęła u jego boku - czego tu szukasz?
-Ciebie - odpowiedział krótko anioł zakładając ręce na piersi. Ściągnął hełm wypuszczając czerwone, długie włosy - nie przyszedłem walczyć, lecz porozmawiać.
-Zaskocz mnie.
-To, co zrobiliście w Wolsedore było nie lada sztuką, muszę przyznać. Jednak mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
-Mów dalej.
-Zaskoczyłeś króla - powiedział spacerując przed nim - daliście mu mocno do myślenia. Jak wiesz, Valthan ma swoich wrogów, a ty potrafisz nieźle odwrócić wszelką uwagę. Ja proponuję ci pewną ugodę. Zrobisz małe zamieszanie na zachodzie, dla mnie, u króla Jakuba, a w nagrodę w przyszłości zapewnię ci małą taryfę ulgową na wypadek, gdybyś znowu nas odwiedził.
    Felsarin wymienił spojrzenia z Kherianą.
-Nie - warknął - nie będę pracować dla niego, dla ciebie ani dla żadnego łowcy. To wasz konflikt, a na zachodzie bynajmniej jesteśmy... milej widziani.
-Zastanów się drugi raz. Jeśli mi pomożesz, a kiedyś znowu wpadniesz w szpony króla, pomogę wam z tego wyjść.
-Powiem ci jedno - rzekł rzeczowo smok - nie przekupisz mnie na współpracę, śmierdzi mi to z daleka oszustwem.
-A jeśli powiem, że załatwię ci pieczoną dziczyznę z dostawą do groty?
-Brzmi intere...
-Nie - odparła natychmiast Kheriana odpychając Felsarina - idź poszukaj sobie innego pachołka do brudnej roboty. Jak będę chciała narobić chaosu to zrobię sobie gdzie tylko będzie mi się podobało.
-Popełniasz błąd, smoku - anioł wyszarpał miecz z ziemi. W tej chwili atmosfera nabrała groźnego klimatu. Przybysz schował klingę - jak mówiłem, przyszedłem w pokojowych zamiarach, czuję, że kiedyś znowu staniemy przeciwko sobie, tak jak pięć lat temu.
    Odleciał. Kheriana zaczęła skubać porywczo czarnego smoka. Czuła do niego wielką sympatię, pożądanie. Popatrzał na nią.
-No chodź - zachęciła ciągnąc go do groty.
    Następnego dnia dręczyły ją słowa upadłego. Nie mogła zrozumieć, dlaczego poplecznik samego Valthana chciał jego pomocy. Przecież oni wszyscy byli nastawienie na obrzynanie głów każdego stworzenia. Sądził, iż cała sytuacja musiała mieć w sobie jakiś haczyk...
-Nad czym tak myślisz? - zapytała Kheriana wyciągnięta na grzbiecie. Felsarin drapał ją delikatnie po szyi.
-Zastanawia mnie, co ten koleś miał na myśli - powiedział pochylając ku niej łeb - Po co miałbym robić zamieszanie u króla Jakuba? Toczy z Valthanem wojny, a podobno mieli zawrzeć sojusz. Nie uważasz, że miałbym to zrobić po to, by ci na zachodzie zaczęli nas wybijać?
-Może masz rację - mruknęła zamykając oczy - popatrz na to bliżej, ty robisz chaos w mieście na zachodzie i nagle za atak uznają nas wszystkich za niebezpiecznych, potem zawierają sojusz z Valthanem i łączą siły by na nas polować. Dwukrotnie większa armia, myślisz, że tyle ludzi zdołałoby nas tutaj pozabijać?
-No wiesz - zagadał przyjaźnie do smoczycy - przez to miejsce trudno przejść. Mają jedną drogę, z Shaduru wypłynie wojsko, a siły z innych miast oraz my zamykamy drogę powrotną. Tutaj wszystko jest ustawione, stolica leży w strategicznym punkcie, my jesteśmy pierwszą linią obrony. Wiedziałaś, że w razie ataku jestem dowódcą?
-To podniecające - szepnęła do niego przewracając go i zmieniając pozycję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz