Layout by Raion

19 maj 2014

Felsarin - "Sekrety"

Moje życie staje się nudne.
Potrzebuję czegoś, co mógłbym wyznać.
Aż rękawy będą zaplamione na czerwono,
Od całej prawdy, jak do tej pory powiedziałem.
-One Republic - "Secrets"

   Zaskoczeniem był powrót do domu następnego dnia, po niezbyt szczęśliwej rozmowie ze starym Armizjuszem. Nie miał pojęcia, po co ledwo ruchliwy smok zawraca mu głowę i niepotrzebnie denerwuje, chociaż wszystko od pewnego czasu sprawiało wrażenie, jakby było przeciwko niemu. Kheriana była wściekła, zniknął na cały dzień bez uprzedzenia, bez słowa. Usłyszał, że jest nieodpowiedzialny, dziwny, i ogólnie jakoś się źle zachowuje. Felsarin powoli zaczął tworzyć wokół siebie ponurą atmosferę. Mało sprzyjające samopoczucie sprawiało, iż co jakiś czas czuł ścisk w sercu.
   Oczywiście zapomniawszy już słowa Armizjusza, przekonało go, o czym stary smok mówił. Tego dnia, Kheriana pokazała mu trzy duże, matowe jaja - niebieskie, szmaragdowe oraz czarne. Czyli dokładnie takie same barwy, jakie będą miały pisklęta. Magia? W prawdzie wiedział już, iż będą to dwie samiczki, i jeden samiec. W międzyczasie ustalili imiona: Sara, Elistera oraz Sepris.
   Rozpromieniona smoczyca szybko straciła entuzjazm widząc smętny wzrok Felsarina. Zarzuciła mu, że mógłby okazać choć trochę szczęścia. Dusił w sobie pewnie rzeczy, nie odczuwał radości, nie potrafił udawać, nie chciał próbować. Ciągle coś mówiło mu, że popełnił błąd, lecz po prostu nie mógł tego wyjawić, skrycie zgodził się z tym. Bardzo często przechodził go chłód, miał wrażenie, jakby coś w nim umarło. I w tej chwili zesztywniał czując ostry, kujący ból w piersi.
-Co ci jest? - zapytała zaniepokojona Kheriana obserwując go uważnie.
-Skurcz mnie złapał - wydusił gdy mu przeszło. Smoczyca nie spuszczała z niego wzroku.
-A może chory jesteś? Ostatnio coś się z tobą dzieje.
-Wszystko w porządku, czasem mnie łapie, nic wielkiego.
   Kłamał, nie powinien, ale robił to. Nie chciał jej martwić. Zły znak powoli zatwierdził mu w umyśle szczep myśli - jego czas powoli nadchodzi. Nie wyobrażał sobie własnej śmierci, ale na samo wspomnienie dopadało go przygnębienie. Sam nie mógł stwierdzić, co mu jest. Doskonale wiedział, że złe samopoczucie negatywnie wpływa na zdrowie, lecz ostatni czas mocno nadwyrężył starego smoka, to wszystko było do przewidzenia. Zastanawiało go, czy ktokolwiek będzie w ogóle za nim tęsknił.
-Tęskniłbyś za mną, gdybym odeszła? - spytała spokojnie. Leżeli sobie przy ogniu w grocie, trzy jajka spoczywały między nimi w kopcu.
   I to pytanie... nie widział co myśleć
-Byłoby mi ciebie brak - odpowiedział martwym głosem. Może faktycznie byłoby mu jej brak? Trochę przywykł do jej obecności, jednak pragnął zupełnie czegoś nowego - a ty?
-Jesteś dla mnie wszystkim - powiedziała spokojnie przytulając go - tylko chciałabym, byś trochę się zmienił, był taki jak dawniej.
   Krzyk w jego umyśle próbował wyjść na zewnątrz, jednak już nigdy nie będzie jak kiedyś. Dopiero teraz zauważył, jak wiele zaczął w sobie ukrywać, a wszystko po to, by jej nie urazić. Zaniepokojona zdrowiem Felsarina, zaproponowała mu, by coś z tym zrobił. Doskonale wiedział, że w Shadurze mogą mu pomóc, ale tak naprawdę nie chciał wiedzieć, wolał żyć w nieświadomości, im więcej prawdy, tym większy ciężar trzeba nosić. Niestety, masa narzekań i upomnień zmusiła go do odwiedzenia miasta. Ku jego zgrozie, Kheriana postanowiła polecieć razem z nim.
   Będąc już w pamiętliwym i znanym Domu Ratownictwa, zwrócił się do smoczycy przed oddziałem:
-Poczekaj tu na mnie.
-Pójdę z tobą.
-Powinnaś zostać za drzwiami.
-No dobra, tylko nie jęcz.
   Wszedł do środka, do dobrze zapamiętanej o kutych ścianach sali. Starszy mężczyzna z grupką młodszych, najwyraźniej uczniów, doglądało pokiereszowaną smoczycę leżącą nieprzytomnie na bok.
-Zadanie dla ciebie - rzekł uzdrowiciel do jednego z chłopców - zajmij się nim.
    Zaniepokojony i trochę wystraszony młodzieniec wystąpił z grupy. Był to wysoki, rudy chłopak o niebieskich oczach, miał okrągłą twarz, a ubrany został w biały fartuch. Przetarł rękawem wąski nos i bez słowa zaciągnął Felsarina za inny parawan.
-Mogę jakoś pomóc? - zapytał drżącym głosem.
-W miarę możliwości - odpowiedział smok i krótko streścił swój problem uwzględniając fakt, iż został zmuszony do przyjścia w to miejsce. Następnie nie zwlekając, chłopak zaczął uważnie słuchać jego serca, zadawał czasem jakieś pytania, zaglądał mu nawet do oczu. Po wywiadzie wywnioskował:
-Wygląda na to...
-Tylko cicho, bo ona siedzi za drzwiami.
-Wywnioskowałem - powtórzył szeptem - twoje serce bije nieregularnie. W starszym wieku jest to dosyć częste, ale groźne dla zdrowia i życia. Powinieneś unikać gwałtownego wysiłku, ale musisz też trochę się ruszać. Polecam jeść ryby i ograniczyć ilość jedzenia, bo chyba ostatnio dużo sobie pozwalasz. I najważniejsze: być dobrej myśli. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo wykończysz własne serce. A nikt na czas nie dotrze w razie ataku. Dałbym ci coś, ale smoki nie jedzą ziół.
-Wspaniale to brzmi - rzekł Felsarin patrząc w górę na przyjazną dla oka zieleń - paść na ziemię i umierać sobie w bólu.
-Dbaj o siebie, jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć.
   Na tym zakończyli. Felsarin odwrócił się i stanął tuż przed Kherianą. Zamarł.
-Łapały cię skurcze? - zapytała podejrzliwie gdy paręnaście sekund później pchnął mocno drzwi wychodząc.
-Nie chciałem cię martwić.
-Ale mnie okłamałeś!
-Nie chcę, byś była smutna ze względu na mnie, czasem lepiej nie znać prawdy. Sam kiedyś wolałem wierzyć z kłamstwo niż rzeczywistość.
-Ale jesteśmy rodziną, powinniśmy sobie ufać. Gdybyś od razu mi powiedział... Nie chcę cię tak szybko stracić. Czego jeszcze mi nie mówisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz