Layout by Raion

7 maj 2014

Felsarin - "Gdy zawodzą myśli"


Już za długo skrywałem sekrety w moim umyśle.
Już za długo milczałem, gdy były rzeczy, o którym powinienem powiedzieć.
~Bruce Dickinson - "Tears of the dragon"

    Minął miesiąc. Cały miesiąc wypełniony ciągłą obecnością Kheriany. Smoczyca nie odstępowała do niego nawet na chwilę, cały czas zaczepiając go i czasami drażniąc. Dzisiaj szczęście mu sprzyjało i wyszedł pobyć trochę sam, na osobności, z własnymi myślami. W głowie wciąż przetwarzał ubiegły czas i jedyne słowa jakie mogły ująć to wszystko, co się działo, brzmiały "o mój boże...". I tak pogrążony w lekkiej paranoi, drobnej panice przesiewającej jego umysł, doszedł go strach... strach przed czymś, co pewnie niedługo Kheriana mu wyjawi. Próbował wmawiać sobie, że jednak ona jest za stara, ale szczerze wątpił... zawodziły gdy własne myśli. W końcu czując, jak drżą mu nogi, wrócił do swojej jaskini, Kheriana poleciała sama do Shaduru kryjąc cel swojej wizyty.
    Zastał smoczycę leżącą sobie wygodnie na leżu machającą lekko, niecierpliwie czubkiem ogona. Widocznie na niego czekała. Podszedł bliżej.
-Cześć, mój księciu - przywitała Felsarina pogodnym, szczęśliwym tonem - chciałabym, byś o czymś wiedział.
-A powinienem? - spytał niepewnie siadając przed nią. Ogarnęła go czułym wzrokiem.
-Powinieneś, skarbeńku.
-Rozumiem, że to wesołe wieści... - stwierdził podejrzliwie.
-Dla mnie i dla ciebie.
-Czyli jednak mamy dożywotnią możliwość odbierania żarcia z królewskiej kuchni?
-Nie - Kheriania popatrzała ironicznie w sufit - zostaniesz ojcem.
   Ciemność. Piekło. Cierpienie i Śmierć... Właśnie to przeszło mu przez wyciśnięty niczym gąbka mózg. Otworzył lekko paszczę w szoku czując przerażenie. 
-Prawda, że to cudowne? - spytała promieniująca szczęściem smoczyca. Przytuliła sztywnego Felsarina mrucząc głośno. Zamknął oczy. Właśnie w tej chwili jego głowę zalewały najmroczniejsze i najczarniejsze scenariusze.
-No powiedz już coś - zamruczała do niego smyrając go nosem.
-Chcę umrzeć - szepnął mimowolnie. Kheriana odchyliła nieco łeb i popatrzała na niego dziwnie.
-Na pewno dobrze się czujesz?
-Chyba... 
-Popatrz - rzekła do niego. Położyła się na grzbiecie i trzymając jego łapę przyłożyła ją sobie do brzucha.
    Wyczuł w jej ciele coś twardego, okrągłego.
-To chyba... - zaczął nie wiedząc co powiedzieć. Nie miał pojęcia co w ogóle czuć.
-Felsarinie? - zapytała go zupełnie innym tonem.
   Spojrzał jej prosto w oczy.
-Będziesz ojcem - powtórzyła spokojnie - jesteśmy już rodziną. Ty i ja...
-Pozwól mi to jakoś przegryźć...
   Niedługo potem odnalazł Sorenię. Wyciągnął ją na spacer po lesie i wyjaśnił jej całe zajście.
-Gratulacje - powiedziała do niego z przekonaniem - ale nie rozumiem jednego, dlaczego przyjmujesz to... w taki sposób?
-Bo się boję - odpowiedział zgodnie z prawdą - boję się, że to sprowadzi nie tylko na mnie, ale na nich coś złego.
-Niby co złego? Myślę, że przesadzasz... nie możesz omówić tego z Kherianą?
-Nie chcę jej krzywdzić. 
-Wolisz udawać? Udawać, że wszystko jest w porządku? - zapytała nieco agresywnie.
-Popatrz na mnie, kim ja jestem? Co one sobie pomyślą w przyszłości wiedząc, że mają za ojca gorszego potwora niż sam miałem jako swojego?
-Ej, ej, ej, nie zamierzasz chyba uciec, co? - zatrzymała go.
-Tego bym nie zrobił - poświadczył jej - co będzie, jeśli dowiedzą się co ja zrobiłem? Jestem potworem, potwory nie powinny mieć dzieci...
-Zbyt nisko oceniasz samego siebie. To przeszłość, nie wróci, nie jesteś taki jak wcześniej.
-Znienawidzą mnie, odrzucą, w efekcie skończę gdzieś rozbity pod urwiskiem albo na dnie...
-To po co ją rżnąłeś co noc? - narzuciła mu łapiąc Felsarina - no powiedz mi, szczerze.
-Hej, ale bez takich... - opanował ją - nie sądziłem, że taka stara może jeszcze wydać na świat potomstwo.
-Brawo, wykonałeś odważne doświadczenie i teraz już wiesz, że jednak może - potwierdziła ironicznie Sorenia idąc dalej.
-Nie potrafię być ojcem.. nigdy go nie miałem, skąd mam wiedzieć jak być?
-Zaczynasz jęczeć, weź się w garść. Nie każdy miał ojca, nie każdy miał matkę, a jakoś mają rodziny. Poradzisz sobie, szczególnie, że jest was dwoje. Twoją zmorą widocznie jest odpowiedzialność... taki z ciebie wielki wojownik, a pokonuje cię perspektywa bycia rodzicem.
-Może faktycznie powinienem iść roztrzaskać sobie łeb... - rzekł ponuro. Sorenia uderzyła go mocno otwartą łapą prosto w paszczę.
-Jesteś głupi - warknęła trzymając go za szyję - naprawdę jesteś tchórzem, skoro przejawiasz takie myśli. Jak mógłbyś ją teraz zostawić? Jest szczęśliwa, a ty tak zwyczajnie sobie mówisz o samobójstwie? Pomyśl teraz, co by poczuła, co by potem pomyślały twoje dzieci dowiadując się, że ich ojciec skoczył sobie na łeb uciekając przed odpowiedzialnością. Nie próbuj nawet...
-Ale ja nigdy nie chciałem mieć potomstwa - rzekł odpychając ją i zostając zostając w tyle.
-A ja nigdy nie chciałam być sierotą, nic z tym nie zrobimy, weź się w garść. Teraz zostaw mnie w spokoju bo mam ochotę wyrządzić ci krzywdę.

***

   Wieczorem siedział na krawędzi urwiska. Zmęczonymi oczyma spoglądał na smutny zachód słońca jarzący czerwienią niebo. Pod nim tereny niosła rwąca rzeka otoczona skalistym brzegiem. Strącił kamień wielkości pięści z urwiska i obserwował jak spada. Niknął w cieniu na dole, tak samo jak życie... Patrzał na sam dół myśląc, jak to jest spadać bezwładnie ku ziemi wiedząc, że lada moment wszystko po prostu zniknie. Na zawsze. Wziął głęboki oddech czując, jak z prawego oka płynie mu samotna łza. Już nie panował nad samym sobą... jeden krok do przodu mógł wszystko załatwić...
-A, tu jesteś - usłyszał za sobą Kherianę. Słowa wybudziły go z dziwnego transu - wszędzie cię szukałam.
   Nie odpowiedział jej, nie wiedział co mówić, nie wiedział czy cokolwiek jej wyznawać. Z jednej strony chciał wyjawić prawdę, a z drugiej nie chciał jej tak ranić.
-Felsarinie, co robisz? - spytała cicho - chyba nie chciałeś zrobić niczego głupiego?
-Myślę nad tym wszystkim - powiedział nie do końca z prawdą.
-Czemu akurat tutaj?
-Bo mogę tutaj spokojnie pomyśleć - skłamał - z dala od innych. Takie moje miejsce, spokojne i ciche.
-Chcę byś wiedział - rzekła przytulając go mocno - że bardzo cię kocham.

5 komentarzy:

  1. Felsarin da sobie radę! Przecież są rzeczy gorsze od bycia ojcem xD
    Czytając fragment w którym Twoja smoczyca daje smokowi dotknąć swojego brzucha narodziło mi się pytanie. Może to skrzywienie, ale czy gady czasem nie są jajorodne? xD W sensie... Czy Kheriana nie powinna złożyć jaja? Bo jako tako gdy dotknął brzucha to poczuł coś twardego i okrągłego. Jajo? Skorupa jaja formuje się w przedostatnim odcinku jajowodu, więc winno być niewyczuwalne xD Nie wiem co dokładnie miałeś na myśli, ale tak po prostu mi się wydaje. W sensie, że powinna złożyć jajo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Gady są jajorodne, ale po zapłodnieniu, jaja rozwijają się szybko w brzuchu. Wiem, bo mam jaszczurkę i daliśmy jej poszaleć u znajomych rodziców a potem dostawaliśmy zdjęcia jak, i widać wyraźnie u gada, że ma w brzuchu jajka.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ładnie. Szalony jaszczur :D Ale jaja chyba nie utrzymują się długo w brzuchu. Proces formowania skorupki trwa teoretycznie około 20 godzin xD Dobra, stahp. Mam wypaczenie po biologi x_x A masz już pomysł na ich dzieciaczka? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz... nigdy nie mam planów na przyszłość. Imiona były, a co do ilości/płci to myślę jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  5. No rozumiem. Ja też nie specjalnie planuję :D Raczej idę na żywioł ^^

    OdpowiedzUsuń