Layout by Raion

31 lip 2014

Izolda - ' Królestwo Króla Jakuba I '



- Księżniczko, jesteśmy na miejscu! - Obudził ją głos jednego z łowców. Natychmiast otworzyła oczy i spojrzała przez małe okienko swojego powozu. Byli na dziedzińcu, otoczeni przez rycerzy Jakuba I. Drzwiczki się otworzyły, by księżniczka mogła wysiąść z pomocą jednego z łowców, a dokładniej Tristana. Posłała mu wdzięczny uśmiech i przyjęła jego ramie. Pod wpływem dotyku poczuła przyjemne dreszcze. Tajemniczy uśmiech łowcy mówił jej, że czuł to samo. Naprawdę mało rozumiała z tej całej relacji z wojownikiem. Pragnęła jego bliskości, mimo iż wiedziała, że zabiły ją bez najmniejszego problemu. W końcu była kim była...
Puściwszy jego ramie, dostrzegła samego króla i księcia, którzy stali otoczeni przez swoich rycerzy. Izolda, mając u boku Tristana i Adama, ruszyła w ich kierunku z spokojnym wyrazem twarzy. 
- Witamy w naszym królestwie, księżniczko. Mamy nadzieje, że podróż była udana. - Król zaszczycił dziewczynę swoim uśmiechem, by następnie wraz z synem, ukłonić się. Tak jak kultura tego wymagała, dziewczyna również się ukłoniła, zmuszając kąciki swych ust do uniesienia się. 
- Nawet bardzo udana, wasza wysokość - oznajmiła, kątem oka spoglądając na Tristana, który odwrócił wzrok. 
- Zatem rad jestem, że przybyłaś na bal pokojowy. Pozwól, że nasza służąca zaprowadzi cię do twojej komnaty, byś mogła w spokoju odpocząć i zaspokoić swe potrzeby. 
- Oczywiście, wasza wysokość. - Znowu się ukłonili sobie. Izolda w towarzystwie dwóch łowców ruszyła za niską staruszką, która nawet nawet nie wyrzuciła z siebie słowa. Na miejscu zastała małe pomieszczenie. Dwa okna, które zasłonięte były przez fioletowe firany, do tego łóżko, które należało do średnich rozmiarów. Nic niezwykłego, typowa komnata dla gości.  Nie żeby narzekała, po prostu porównywała własne cztery kąty. Tak robi chyba każdy, a porównując też pokoje gościnne, to w Wolsedore są o wiele lepsze i bardziej komfortowe. Ale cóż, jest jak jest, mogło być gorzej. 
- Pomóc ci w czymś, Izoldo? - zapytał Tristan. Dopiero teraz zorientowała się, że są kompletnie sami w komnacie. Na samą myśl i wspomnienie niedawnego pocałunku, zarumieniła się i odwróciła wzrok. 
- Nie, nie trzeba - odpowiedziała trochę zbyt szybko. Mężczyzna zrobił krok ku niej, by chwycić ją za podbródek i go unieść. Patrzyła prosto w jego oczy, nie mając pojęcia jak się zachować.  Czuła, jak jego twarz przybliża się do jej twarzy. Ku jej rozpaczy, pragnęła go. Chciała go mieć blisko siebie, najbliżej jak to możliwe. Przymknęła oczy i czekała na ten moment, chciała znów poczuć smak jego ust. W zamian ucałował ją w policzek i się odsunął. 
- Tristanie... - jęknęła, patrząc jak odchodzi. Ten słysząc swoje imię, odwrócił się i czekał.
- Tak? 
- Ja... - Nie za bardzo wiedziała, co powiedzieć. Że ma ją pocałować, bo tego pragnie? Przecież i tak nie mogą się tak zachowywać, to  zakazane. Ona była księżniczką, dodatkowo wiedźmą! On był łowcą, to nie skończyłoby się dobrze. Czuła jak łzy się jej zbierają, na co tylko zacisnęła ręce i się odwróciła. - Już nic. - Westchnęła ciężko, po czym poczuła silne dłonie na swoich ramionach. Znowu przyjemne dreszcze rozeszły się po jej ciele, a jego ręce zjechała ramionami w dół, zatrzymując się na jej dłoniach, by następnie swoje palce spleść z jej palcami. 
- Czujesz te iskry między nami? Czy to tylko moja wyobraźnia płata mi figle? - zapytał, a ona wstrzymała oddech. Oczywiście, że czuła! Czuła nawet o wiele więcej niżeli same iskry! 
- Chce odpocząć... - rzekła niemal bezgłośnie, na co ten westchnął ciężko. Puścił jej ręce i wyszedł, na co ona położyła się na łóżku i próbowała wyrzucić z głowy te całe zdarzenie. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz