Layout by Raion

12 lip 2014

Felsarin - "Zło wcielone".

Ewan Dobson - "Time"


   Kto by przypuszczał, że niepozornie niewinne stworzenie może być bardziej złośliwe niż jakakolwiek istota na świecie?
   To pytanie krążyło po głowie Felsarina niemal cały czas od czasu narodzin trzech pełnych energii piskląt. Zirytowany chował koniec ogona pod sobą w obawie przed odgryzieniem, musiał mieć trzy pary oczu. Pilnowanie każdego z nich wymagało podzielnej uwagi, najwygodniej byłoby pozamykać wszystkie osobno w klatkach i tylko karmić od czasu do czasu. Kheriana nie podzielała jego zdania, najwyraźniej jej to wszystko się podobało. Przynajmniej ona nie miała odgryzionego ogona.
-Widziałeś Elisterę? - zapytała podchodząc go znienacka.
-Ta, odpłynęła razem z nurtem rzeki.
-A tak poważnie?
-Włazi na drzewo.
   Tego dnia w pełnym słońcu powoli zasypiał odpływając myślami w spokojniejsze miejsce. Od czasu do czasu otwierał jedno oko sprawdzając, czy przypadkiem jego małe dzieło zła nie rozszarpuje się nawzajem. Póki co, Sepris ciągnął skrzeczącą Sarę za ogon po trawie.
-Patrzę na nich i wyobrażam sobie, że on jest mną a ona tobą - powiedział do Kheriany. Popatrzała na niego z zażenowaniem. Postanowiła uspokoić oba smoki i przyprowadziła do niego. Czarne pisklę wlepiło wzrok w Felsarina.
-No i na co się patrzysz tymi demonicznymi oczkami? - zapytał syna - nie ukradniesz mi duszy, nie posiadam czegoś takiego.
   Mały przekrzywił nieco głowę.
-Twoje czary są bezskuteczne, nie przejmiesz nade mną kontroli.
   Sepris zaczął warczeć szczerząc kiełki.
-Nie jesteś taki groźny jak mogłoby ci się wydawać.
-Psujesz mu głowę - stwierdziła Kheriana mrużąc oczy - przy tobie na pewno nie będzie zdrowy.
   W tej chwili Sara podeszła brata i powaliła go na ziemię. Powietrze ponownie wypełniły skrzeki. 
-Dosyć tego - smoczyca odciągnęła córkę do siebie - nie będziecie udanym rodzeństwem.
   Nie wiedząc co zrobić, Sepris przytulił się jak kot do ojca.
-Nie mydl mi oczu, nic dla ciebie nie mam.
-No wiesz co? To ty potrafisz być miły tylko wtedy, kiedy czegoś chcesz.
   Jakiś czas później wróciła Sara targając za sobą grubą gałąź. Przysiadła przy rodzicach i niespodziewanie zaczęła obgryzać drewno.
-Smakuje? - zapytał Felsarin obserwując ją. Szmaragdowe pisklę popatrzało na niego z dziwną radością i wróciło do swojego posiłku. Kheriana zabrała patyk, oburzona Sara wydała z siebie głośny jęk.


***

   Małe smoczęta rosły dosyć szybko, miały bardzo miękkie łuski, bywały agresywne, strachliwe i przede wszystkim - ciekawskie. W ciągu miesiąca urosły prawie dwukrotnie, początkowo z wielkości dorosłego Labradora. Skrzydła stawały się coraz większe, niedługo mogło to zwiastować chęć do nauki latania, co niestety na obawy Felsarina, przypadało jako obowiązek ojca. Pod wieczór cała rodzina leżała w grocie.
-Przecież ja je pozabijam - stwierdził ponuro patrząc jak śpią razem.
-Przypomnij sobie swoją naukę - zachęciła go Kheriana.
   Felsarin spróbował wrócić pamięcią do tych czasów, gdy sam był skrzeczącym darmozjadem.
-Powiedział "jeśli chcesz żyć, polecisz, w przeciwnym wypadku będziesz martwy", a następnie zepchnął mnie z urwiska.
-To może lepiej nie naśladuj go. Każdy ojciec przez to przechodził, nikt nie wie jak to robić a jednak wychodzi na dobre. Nie jesteś gorszy.
-Jak sądzisz, wszystkie krzywdy nie będą w każdym razie z mojej winy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz