Layout by Raion

5 lip 2014

Felsarin - "Z ciemności zrodzony"

To, co widziałem tamtej nocy było nie do przemyślenia.
To, co widziałem w snach było odbiciem,
Wspomnień rzucających się w oczy.
~Iron Maiden - "The number of the beast"


   W lekko wietrzny, pochmurny i nieco chłodny dzień, Felsarin siedział znudzony w tych samych ruinach, gdzie widzieli diabelski rytuał. Na ostatnim zachowanym filarze pilnował niczym posąg opuszczonej kupy gruzu. Czarny ogon zwisał bezczynnie, nieruchomo. Tamte wydarzenia dały mu mocno do myślenia, chciał wyjaśnień, lecz nikt nie mógł dać mu konkretnej odpowiedzi. Czym w takim razie był? Nigdy nie miał żadnego związku z wysłannikami piekła.
   Po uwolnieniu z celi nie widział już Trevora. Podejrzewał, że po prostu uciekł albo sprytnie go unika. Nie zamierza mu odpuścić. Pozostało jeszcze pytanie: kto zdzielił go w łeb? Póki co, nikt nie odważył się zapytać o współpracę, najwyraźniej czekają, aż napięcie zniknie. Usłyszał jakiś szelest, następnie syk, jakby odgłos wściekłego kota. Popatrzał w dół szukając źródła dźwięku. Pod filarem stała pokryta od głów do stóp czarną peleryną wysoka, szczupła postać przewiązana czerwonym pasem. Unosiła głowę tak, że był w stanie dostrzec bladą twarz. Zeskoczył na ziemię. Zakapturzona kobieta obserwowała go demonicznym wzrokiem, miała surowy wyraz oblicza, blado-czerwone usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
-Czekaliśmy na ciebie - powiedziała cichym, nasączonym mocą głosem, nienaturalnym - oto staje przede mną ten, którego wysłał sam Pan Cienia...
   Felsarin milczał, mieszane uczucia nakazywały mu przyjąć postawę słuchacza.
-Jestem Sheila - rzekła opierając biodro o stary kamień - od dawna, my, słudzy, byliśmy karmieni obietnicą o przybyciu swojego wojownika, cierpliwie czekaliśmy.
-Chcę wiedzieć wszystko od początku - zażądał - kim i czym jestem, dlaczego, po co i kto to wszystko wymyślił.
-Więc szukasz prawdy, prawda jest kluczem do naszego wnętrza. Opowiem ci, powinieneś wiedzieć wszystko, wtedy odkryjesz, z kim warto trzymać a z kim nie.
-Mów.
-Wieki temu - Sheila zaczęło swą opowieść - gdy jeszcze świat nie był pod panowaniem ludzi, elfów ani krasnoludów, rządziły nim smoki, liczna i potężna rasa stworzeń o czasem diabelskim temperamencie. Kiedyś często toczyła się walka o to, kto jest najpotężniejszy i zasługuje na miano władcy, to normalne u każdej populacji. Jednak doszło do ingerencji niebios, zesłali na ziemię smoka albinosa, biały symbol światła o chwytliwym imieniu Albina, zaiste pomysłowi są ci na górze, prawda? Swoją urodą i boską aurą szybko zajęła miejsce władcy, cóż, niebiosa chciały mieć swoje zastępy i swoją odznakę. Jednakże w konkurencji i chęci odebrania dobru tego, co ważne, z ciemności i ognia diabeł zrodził czarnego, ponurego smoka, Khanemita. Dał mu siłę kilku bestii i ognisty charakter, pozbawił go strachu przed śmiercią. Walka dobra ze złem rozgorzała wyjątkowo szybko, całymi godzinami dwa smoki walczyły o dominację i losy całej rasy. Khanemit miał to, czego brakowało Albinie, potrafił zabijać, był okrutny i nie szczędził na brutalności. Zniszczył swojego przeciwnika i został panem. Osiągnął to, czego chciał jego stwórca.
-Dalej?
-Jak każde żywe stworzenie, Khanemit nie mógł żyć wiecznie, więc postanowiono, iż będzie przekazywał swoją siłę oraz władzę najsilniejszemu synowi. Przez wszystkie pokolenia, jego potomkowie rządzili i mieli w garści dla czartów gotowych sprzymierzeńców. Gdy świat ujrzał elfy oraz ludzi, kolejny znak z nieba stworzył dla opuszczonych przez boską wolę nowego wroga, gryfy. Strzegły podobnych do samego stwórcy ludzi, podczas gdy smoki związały się z innymi rasami. Zapomniano o tym, że Albina przed śmiercią wydała na świat własne potomstwo, przetrwało do dzisiaj i w tajemnicy ma odmienić duszę potępionych, czarnych smoków. Przepowiedziano nam, że kiedyś znowu dołączycie do naszych szeregów.
-Naprawdę wszystko co czarne musi być złe? - spytał poirytowany smok - i skąd te bajki o piekle o niebie?
-Wszystko zależy od ciebie, po czyjej stronie staniesz. Masz w sobie demona, my czujemy, kto jest przeklęty a kto nie. Dobrzy po śmierci już nigdy nie wracają, a źli mogą ponownie dostać życie.
-Skoro jestem zły, to czemu potrafię współczuć i kochać?
-Ponieważ są to cechy śmiertelnika, ciało należy do ziemi, najważniejsza jest dusza. Jako wysłany przez naszego pana, będziesz stał najwyżej w naszej hierarchii, wyżej od kapłanów. Możemy zabić twoich wrogów, chronić twoich bliskich, musisz tylko z nami być...
-To naprawdę interesujące, ale nie chcę, by moja rodzina zmieniła się w demony z płonącymi ślepiami.
-Przecież nimi są, płynie w nich twoja krew, krew Khanemita, stworzona przez samego diabła. Jedynie matka tych dzieci musiałaby przejść przez rytuał...
-Nie skorzystam.
-Zastanów się, masz przed sobą klucz do wszystkiego, czego zapragniesz...
-Wystarczy mi to, co mam.
-Wiesz, czemu Artezja chciała cię uwieść? - zapytała Shelia zakładając ręce na piersi.
-Bo jest niewyżyta i brakuje jej partnera. Zgadłem?
 -Chciała to zrobić, bo kiedy wasza krew się zmiesza, zniknie całe dobro oraz zło, u waszego potomstwa nie byłoby już zła ani dobra. Oni na górze wiedzieli, że siłą was nie pokonają, na samczy instynkt wiadomo, jak zadziałać. Będzie próbowała do ciebie dotrzeć, sięgnie po wszystkie środki, byle tylko być jej uległ. Właśnie dlatego chcemy twojej przynależności, ochronimy twoją rodzinę, którą Artezja będzie pragnęła zniszczyć, twoją jedyną słabą stronę. Pamiętaj, jak ciebie nie zdobędzie, to sięgnie po twego syna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz