Layout by Raion

21 lip 2014

Trevor - "Przepowiednia"

Nadciąga zgubna katastrofa,
Cała wioska na zgubę skazana,
Czemu mnie nie słuchacie?
~Iron Maiden - "The Prophecy"


   Stary człowiek wpuścił Trevora do środka bacznie mu się przyglądając. Był to niski mężczyzna ze strzępkami ciemnoszarych włosów na głowie. Na chudym nosie miał szkła w oprawkach. Wyglądał dosyć miernie, w postrzępionych, wieśniaczych ubraniach. Izba domu była dosyć uboga, popękany stół, dwa krzesła, niskie, słomiane łóżko. Pogryziona zastawa stołowa stała poskładana na regale razem z książkami, zapasem piór oraz pergaminu. W kominku wesoło płonął ogień, a tuż przed paleniskiem na dywanie stało duże krzesło.
   Na ścianach nie było żadnych obrazów, dom był po prostu surowy. Pod oknem stała pochyła ławka ze zwiniętym na nim zwojem i pogiętym piórem.
-Co chciałbyś mi pokazać? - zapytał starzec słabym głosem szurając butami do stołu i zapraszając go.
   Trevor spoczął naprzeciwko, pogrzebał w torbie i wyciągnął mapę. Przesunął ją po blacie. Gospodarz wziął zwitek papieru swoimi kościstymi dłońmi i rozwinął. Przez chwilę w milczeniu analizował pergamin aż odłożył go i oddał.
-Poszukiwacz przygód - stwierdził - wielu takich jak ty mnie odwiedziło. Nie gwarantuję ci, że wszystko wiem. Jestem tylko starym nędzarzem.
-Znalazłem go w starym, zniszczonym klasztorze, coś, co ktoś ukrył przed ludźmi. Na pewno nie bez powodu.
-Widzisz, nie wszystko co ukryte musi być ważne.
-A to? Wytłumaczy mi pan, co..
-Mów mi Lorens.
-No więc... czy wytłumaczysz mi, do czego prowadzi ta mapa?
-Dla mnie to już znaczenia nie ma - westchnął Lorens zdejmując swoje okulary i przecierając oczy - wszystkiego nie zdradzę. Tutaj, w Dolinie Ognia mieszka ktoś, kto wie jak dotrzeć tutaj, do punktu na jeziorze, a raczej pod nim. Oczywiście o ile ten ktoś wciąż żyje.
-A co jest pod jeziorem? - zapytał Trevor.
-Słyszałeś kiedyś  o zaginionym skarbie siedmiu władców?
-Tak, ciekawa legenda.
-On istnieje. Przez jezioro można dostać się do kompleksu podziemnych korytarzy. W tym zawiłym i skomplikowanym labiryncie ukryty jest właśnie cały dawny majątek starożytnych władców. Jest ktoś, kto już go znalazł.
-Pewnie wszystko wyniósł.
-Po co smokowi kosztowności? Niepotrzebne, wszystko dalej tam leży. Człowiek by tam nie dotarł, jeśli jakimś cudem znalazłby jaskinię, to potem umarłby z głodu błądząc pod ziemią.
-Czy wiesz, kim jest ten, który zna położenie tego skarbu?
-Miliardy dukatów - rzekł Lorens - mógłbyś wykupić całe Imperium. Jak myślisz, kto mieszka w Dolinie Ognia?
   Pomyślał przez chwilę.
-Felsarin?
-Jak na młodego to bystry jesteś. On znalazł cały skarb.
-Czyli wszystko stracone - Trevor opadł na oparcie - zabije mnie.
-Dlatego warto mieć przyjaciół pomimo wszelkich barier i przeciwności.
-To chyba wszystko - stwierdził.
-Trevor... - zatrzymał go starzec - trzykrotnie otarł się o śmierć, po czym łaski dostąpiwszy czekał na narodziny syna. Siódmego po nim miesiąca pęknie ziemia i popłynie pożoga, a wraz z nią wrogowie staną u jednego boku pod krwawym niebem...
   Niedługo potem Trevor opowiedział wszystko Artezji w drodze powrotnej.
-No i co ty byś zrobił z tym złotem? - zapytała.
-Powiedział, że za tyle pieniędzy mógłbym wykupić całe królestwo. Czemu nie? Jak nie zniszczymy Valthana siłą, to w inny sposób. Jak myślisz, warto próbować?
-Mhm, o krok od bogactwa i zeżarły go smoki - powiedziała Artezja - nigdy nie przekonasz Felsarina, nigdy, zresztą wystawiłeś go, twoje szanse są mniejsze od zera.
-A podstęp?
-Tylko pogorszysz swoja sytuację.
   Nastała chwila milczenia. Słyszeli tylko swoje kroki.
-Co myślisz o przepowiedniach? - zagadał.
-Brednie chorych i samotnych ludzi, odbija im - odpowiedziała oglądając się za siebie,
-Naprawdę? Przed wyjściem powiedział mi coś dziwnego... - i powtórzył zapamiętane słowa.
-Tak jak mówiłam, brednie wyssane z palca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz