Layout by Raion

23 sie 2014

Kheriana - "Czarna noc"

Kiedy noc się zbliża,
I zamykasz oczy by zasnąć,
Po cichu z nadzieją mówisz "dobranoc".
Lecz jedyne co słyszysz, to wiatr.
~Night Mistress - "Black and Night".


   Czym jest szaleństwo? Zastanawiała się Kheriana, jest stanem, kiedy życie ani świat nie ma żadnego znaczenia, a wszystko co wypełnia nasze wnętrze stanowi bezmyślną chęć niszczenia, gdy samotność sprowadza do destrukcyjnego myślenia, i to właśnie czuła Kheriana. Po odejściu Felsarina i śmierci Felcora odnalazła w sobie potwora. Chciała zemsty, pragnęła pokazać co czuje. Wcześniej odrzucona, tęskniła, teraz marzy by ukarać tego, który ją skrzywdził, wszystkich...
-Kheriano? - rozpoznała za sobą Vermunda. Warująca na szczycie wulkanu smoczyca nie zauważyła nawet kiedy do niej przyleciał.
-O co chodzi? - zapytała dziwnie spokojnym tonem, co najwyraźniej zaniepokoiło ciemnofioletowego smoka.
-Martwi mnie twoje zachowanie - zaczął.
-Co jest w tym takiego dziwnego?
-Po tym wszystkim jesteś jakaś opanowana, to nie jest normalne.
-Bo swojej złości nie kieruję na każdą żywą istotę - odpowiedziała.
-Wiem doskonale co planujesz, nie warto.
-Skąd możesz wiedzieć? - smoczyca spojrzała na niego ostro - w życiu nie zostało mi już nic. Zabiję sukinsyna, zamorduję go za to jak mnie potraktował.
-Nie działaj pod wpływem emocji, on też tak robił.
   Nie odpowiedziała. Zwróciła wzrok z powrotem w głąb ciemnego wulkanu. Jakieś resztki jej rozumu przyznały Vermundowi rację. Kochała Felsarina, ale niemożność bycia z nim i odejście sprawiło, że również go nienawidziła. Miała świadomość swoich czynów, to była jej wina, to ona kłamała, ale on mógł jej wybaczyć.
-Jeśli mi nie wybaczy, zabiję go - szepnęła.
-To samobójstwo - wtrącił Vermund - nigdy nie pozwoli się pokonać, znam go jak rodzonego syna, nie wybaczył ci, bo nie przemyślał swojego zachowania, nie zrobił tego, bo jeszcze do niego nie dotarło.
-Przynajmniej zginę próbując.
-Polecisz do niego za miesiąc, dwa, to wszystko będzie jak dawniej.
-Popatrz co mi zrobił - warknęła. Odwróciła głowę w drugą stronę, gdzie przez całą paszczę biegły trzy głębokie, długie rany - jak w ogóle mógł? Wyglądam paskudnie, jak potwór, to już mi tak zostanie do końca życia.
-Jest brutalny, ale w złości nawet nie wie co robi. Nie możesz go za to sądzić.
-Mogę, i to zrobię. Dlaczego mam zaufać ponownie komuś, kto jest w stanie mnie zamordować?
-Pomyśl teraz... - powiedział Vermund - czemu on miałby zaufać tobie, skoro sama chcesz jego śmierci?
-Ale i tak mnie nie powstrzymasz. Zrobię to, co uważam za słuszne.
-Gdyby każdy tak myślał, naszej rasy już dawno by nie było. Felsarin też działał "jak uważał za słuszne" i w efekcie wymordował więcej smoków niż ktokolwiek z nas. Robił to z szaleństwa, z żalu i zazdrości, a ty się do niego upodabniasz. Daj sobie spokój i wracaj już, nadchodzi noc.
   Leżąc samotnie w grocie, odprowadzona przez Vermunda, obserwowała oddychającą głęboko Sarę. Owoc ich miłości. Młode bezustannie przypominały jej o uczuciu, jakim siebie darzyli. To wszystko wina Artezji...
-Jesteś martwa, biała suko - syknęła. Tym gestem Elistera otworzyła swoje wielkie ślepia. Szmaragdowy smoczek przyczołgał się bliżej i położył na grzbiecie na jej przednich łapach.
-Też myślisz, że powinna zdechnąć? - zapytała córkę - od początku śmierdziała mi podstępem. Przyniosę ci jej paskudny łeb. Chciałabyś wrócić do ojca? Myślisz, że coś jeszcze między nami być?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz