Layout by Raion

17 sie 2014

Felsarin - "Polowanie".

Teraz gdy to zrobiłaś, prosisz mnie o przebaczenie.
[...]
Mówisz, że popełniłaś błąd, lecz spójrz co zabrałaś.
~Nickelback - "Because of you".


   Nie mógł spać, nie potrafił przyjąć do siebie zdrady, kłamstwa. Matka wyrzekła się własnego syna, wyrzekła jego samego. Nikt nigdy jeszcze mu czegoś takiego nie zrobił.
   Felsarin obserwował mściwie okolicę, czekał, aż Felcor lub Kheriana wystawi nos na zewnątrz. Rano zauważył wylatującą na łowy Kherianę. Ruszył za nią szybując wysoko nad smoczycą. Cały czas myślał, co jej zrobi... Kiedy zauważył ją znikającą w gęstej dżungli, zatoczył wokół kółko i wylądował na drzewie. Ogarnął wzrokiem zarośniętą puszczę.
   Kheriana węszyła nieopodal tropiąc zwierzynę. Widząc jak zmierza w jego stronę, zeskoczył z drzewa zagradzając jej drogę. Stanęła jak wryta nie ukrywając zdziwienia.
-Felsarinie? - zapytała z niedowierzaniem.
-Tak, to ja - odpowiedział idąc powoli w jej stronę.
-Przecież ty nie żyjesz... - powiedziała powoli.
-Jak widać wciąż tutaj jestem - próbowała go objąć, odepchnął ją brutalnie i warknął - na twoje nieszczęście.
-Co ci jest? - spytała wystraszona cofając się.
-Zdradziłaś mnie i wyrzekłaś, niewdzięczna szmato.
-Waż na słowa.
   Skoczył na nią, sparaliżowana strachem upadła pod ciężarem Felsarina. Chwycił ją za paszczę i w tej chwili smoczyca szarpnęła go pazurami za żebra. Uderzył Kherianę z całej siły łapą w pysk. Przewrócił oszołomioną na bok i odwrócił głowę wprost na siebie.
-Ufałem ci - syknął jej prosto w oczy - wiesz, co zrobiłaś? Pamiętasz wczorajszą rozmowę z Felcorem?
-Pamiętam - jęknęła.
-Na twój... na wasz pech byłem tam, i wszystko słyszałem. Wybaczyłbym bym ci wszystko, ale za te słowa jestem gotów cię zamordować.
-Felsarinie...
-Kochałem cię! - ryknął z żalem czarny smok - oddałbym za ciebie życie, zniósłbym dla ciebie najgorsze tortury, dałem ci rodzinę, obiecałem bronić do końca swoich dni, nigdy się nie poddałem, a ja słyszę, że nawet mnie nie znasz...
-Błagam cię...
-Zamilcz - Fesarin kompletnie się załamał - czy ty wiesz, co ja czuję? Co ja mam zrobić, kiedy ktoś, za kim skoczyłbym w ogień potraktował mnie jak śmiecia?
-Pozwól mi ci coś powiedzieć - załkała smoczyca. Puścił jej paszczę, jednak wciąż przytrzymywał ją siłą do ziemi - wyglądałeś jak trup, ja wciąż cię kocham, uznaliśmy cię za martwego, a tutaj chciałam zacząć nowe życie...
-To jak mogłaś powiedzieć, że Sepris nie jest twoim synem? Równie dobrze mogłabyś go wyrzucić albo utopić.
-Bo nie chciałam, by wiedzieli o nas.
-Bo ci wstyd? Zniszczyłaś wszystko co posiadałem, zniszczyłaś naszą rodzinę, nas.
-Przepraszam...
-Za późno. Brzydzę się tobą i żałuję, że kiedykolwiek cię poznałem.
   Puścił ją.
-Felsarinie... - jęknęła za nim. Słyszał za sobą wycie rannej smoczycy, lecz to już nie ruszało jego płytkim, martwym sercem. Odleciał prosto do wodospadu, miał jeszcze jedną rzecz do załatwienia. Wparował do jaskini i odnalazł grotę Felcora. Bez skrupułów podszedł do śpiącego smoka zdzielił go prosto w łeb. Ten wściekły podniósł głowę. Felsarin przykuł go do ściany.
-Czego ode mnie chcesz? - zapytał groźnie.
-Tego - warknął i wbił mu szpony w szyję.
   Smok upadł na ziemię krztusząc się własną krwią. Nie zwracając na niego uwagi, Felsarin delikatnie złapał  obserwującego wszystko z kąta Seprisa i opuścił jaskinię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz