Layout by Raion

11 sie 2014

Felsarin - "Sposób na..."

Przemijające życia na końcu spirali,
Czekający dyktatorzy z następnymi okropnościami.
~Iron Maiden - "Face in the sand".


   Przez tych parę dni, całkowicie odcięty od rodziny spędzał czas jak dawniej. Momentami Felsarin zapominał o Kherianie, jej nieobecność sprawiała, że czuł się jak spuszczony z łańcucha pies. Z drugiej strony dręczyły go wyrzuty sumienia, w końcu ona, daleko, wciąż nic nie wie. Jego głowa powoli dochodziła do porządku, napadał go czasem tępy ból lecz nic poza tym. Artezja unikała czarnego smoka jak ognia, widywał ją dosyć często.
   Pogodnego wieczoru, leżąc na skraju najwyższego piętra Smoczej Wieży, obserwował niezbyt obecnym wzrokiem miasto skąpane w pomarańczowym świetle zachodzącego słońca. Myślał o swojej rodzinie, zastanawiał się, czy Kheriana także patrzy na ten sam zachód słońca. Musi być smutna... albo szczęśliwa, nie miał zielonego pojęcia. Mógłby teraz żyć bez niej, lecz coś kazało mu do niej wracać. Nigdy nie był na Wyspach Nocy, nawet nie wie, gdzie to jest. Ciągle główkował... zostać tu dłużej, czy od razu lecieć?
   Kiedy przysypiał, obudziły go czyjeś kroki.
-Przyjdź jutro - mruknął smok nie otwierając oczu nawet.
-Długo tutaj nie zostanę, więc daj mi chwilę - poznał głos Trevora. Felsarin sapnął głośno.
-Byle szybko.
-Mam tu takie coś... spojrzysz łaskawie?
   Mężczyzna w lekkim, skórzanym stroju podsunął mu kartkę papieru z mapą.
-No i co w tym takiego ciekawego? - zapytał zmęczonym tonem.
-Co tutaj jest? - Trevor wskazał palcem punkt na jeziorze Thann.
-Kropka - odpowiedział.
-Ale co tam jest w rzeczywistości?
-Jezioro, woda - zaczął się z nim droczyć.
-A na dnie?
-Kamienie, muł, piach...
-Do rzeczy! - niecierpliwy i zdenerwowany przerwał mu.
-To sprecyzuj pytanie.
-Pod jeziorem są jaskinie, opowiedz mi, co w nich jest.
-Bardzo dużo korytarzy i jeszcze więcej jaskiń, wilgotno, cicho, ciemno...
-Zabiję cię zaraz... znaczy się, czy jest tam coś wartego uwagi?
-Generalnie to ja nic ciekawego tam nie znalazłem - odpowiedział smok przymykając powieki - dlaczego tak cię to interesuje?
-Bo pewien starzec powiedział mi o skarbie pod jeziorem...
-I teraz zapytasz mnie, czy wiem gdzie on jest - dokończył za Trevora - i nie powiem ci, gdzie leżą wszystkie kosztowności... chociaż w sumie mógłbym, bo i tak go nie znajdziesz a jak już, to stamtąd nie wyjdziesz.
-To ważne - zapewnił go - zaprowadziłbyś mnie? Ty tego nie potrzebujesz.
-A skąd wiesz? A może wybieram z całego zbioru kielichów i drogich przedmiotów po to, by ktoś podstawił mi pod nos coś dobrego do zjedzenia? 
-Czyli jednak wiesz. Gdybyś mi pomógł...
-Jeśli chcesz mojej pomocy, musisz sobie zasłużyć na to, nie ruszę dupska z kaprysu człowieka, któremu marzy się dużo złota. Mam świadomość, jak wiele może to dla was znaczyć.
-Powiesz mi chociaż, ile tego jest? - zapytał podekscytowany Trevor. Dopiero teraz Felsarin zauważył, że rozmówca siedzi obok niego.
-Gdyby smoki były cenie złota, wykupiłbyś nas wszystkich, zbudował pałac z marmuru i usiadł na tronie z czystego złota zdobionego diamentami wielkości pięści. Prościej ujmując: to więcej, niż w skarbcu posiadają wszyscy władcy razem wzięci, to więcej, niż wyniosła budowla Wolsedore i zarobili wszyscy łowcy od początku panowania Valthana. 
-To czemu tego nie wyciągniesz i nie wykupisz całego Imperium?
-Z prostych powodów, smoki nie handlują bo są pieprzonymi gadami chodzącymi na czterech łapach. Dlatego. Zresztą nie kupisz króla, nie kupisz jego miasta, możesz co jedynie opłacić armię i go zaatakować.
-Hmm... - pomyślał Trevor - ciebie kupię pierwszego. Prowadzenie oblężenia chyba nie jest dobrym pomysłem.
-Jeśli utrzymalibyśmy miasto bez dostaw żywności przez długi czas... w każdym razie ja jestem za stary i mam w dupie waszą gonitwę, i tak niedługo zdechnę, a chcę przeżyć starość w spokoju.
-Eh - westchnął Trevor - mógłbyś pomóc.
-Smoki nie są sługami, żyjemy po swojej myśli i czy jest źle czy nie, radzimy sobie. Najgorsze w tym jest to, że my nic nigdy nie dostajemy w zamian. Nie pozwolę, byśmy umierali na darmo i potem zostali zepchnięci w zapomnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz