Layout by Raion

15 sie 2014

Felsarin - "Kłamstwo".

Byłem zimny w krypcie, ale nie tak oziębły jak słowa z twoich ust.
Pewnego dnia będziesz żałować, kochanie, kiedy wyciągniesz rękę na drugi koniec łóżka.
~Three Days Grace - "Chalk Outline".

  

-Wyłaź i walcz! - usłyszał męski krzyk.
-Nie chcę mi się - odrzekł Felsarin.
-Stchórzyłeś?
-Zabijanie ludzi jest nudne - smok wyszedł do dziury w dachu - więc znaj moją dobroć i rusz dupę stąd zanim zamienię cię w kupkę spopielonych kości.
   I zepchnął z góry ciężką, drewnianą belkę. Pal uderzył prosto w stalowy hełm upierdliwego łowcy roztrzaskując mu głowę. 
-Ups - mruknął Felsarin - miałeś pecha.
  Zniknął w ciemnym strychu opuszczonego domu na skraju jakiejś małej wioski. Jego niespokojne sny ilustrowały wszystkie obawy i lęki związane z poszukiwaniem własnej rodziny. Podróż wykańczała starego smoka, jednak pruł na przód by osiągnąć swój cel. Na noc zatrzymywał się w pobliżu miast lub wiosek i niezauważony kradł jedzenie. Po drodze rozpraszał podróżujących łowców i drażnił większe grupy. Wkrótce pożegnał ląd i zostawiwszy za sobą plażę, poszybował nad rozległym za horyzont morzem.
   Wieczorem, ku uldze, w oddali ujrzał cztery wyspy. Największa, zwieńczona wulkanem oraz trzy mniejsze wokół. Zajrzał do wnętrza góry i skierował lot wzdłuż rzeki oglądając bujną roślinność. Nurt zaprowadził go do wodospadu. Wylądował na skraju wystającego na szczycie kaskady kamienia. Przed nim rozciągała się okrągła polana przecięta wolno płynącym strumieniem. Otaczały ją ostre skały. Spostrzegł znikające za ścianą wody smoki. Przypomniał sobie słowa Kheriany...
   Zatoczył krąg i przebił chłodny prysznic wlatując do szczeliny. Bez wahania wszedł głębiej. Wszechobecna ciemność i tylko drobne płomyki rozświetlające mniejsze odnogi. W niektórych miejscach zauważył pułki na górze. Nigdzie nie znalazł błękitnej smoczycy, postanowił zaczepić największego i wyglądającego na najstarszego smoka. 
-Mhm? - mruknął Vermund. Stary gad zasypiał przy rozżarzonych drewnach.
-Nie widziałeś tutaj nikogo nowego? 
-Na przykład?
-Samicy, błękitnej, z trzema pisklakami, ma na imię Kheriana.
-Tak, widziałem. Wraca tutaj na noc.
-Tyle chciałem wiedzieć.
   Odwrócił się z zamiarem odejścia.
-Sądzę, że przyleciałeś trochę za późno na zaloty - odpowiedział ciemnofioletowy smok.
-Co masz na myśli? - zapytał podejrzliwie Felsarin.
-Już sobie znalazła partnera, całkiem dobrze do siebie pasują - Vermund otworzył oczy - mogę chociaż wiedzieć z kim rozmawiam? Nie widać cię nawet.
-Nie ważne - i zniknął. Zaskoczony wieścią szybko opuścił jaskinię i stanął na szczycie wodospadu. 
   Czuwał obserwując polanę, zgodnie ze słowami Vermunda, niedługo potem ujrzał wracającą z lasu Kherianę. Szła u boku zielonego smoka. Zniesmaczony ich widokiem czekał aż oboje wejdą do groty i ruszył za nimi. Odnalazł parę na końcu jednego z wielu korytarzy. Zaczaił się w dołku. Kheriana razem z nowym partnerem leżeli wtuleni w siebie przy drobnym ognisku. Na ten widok poczuł, jak wrze w nim krew. W kącie spała Elistera, Sara oraz Sepris.
-Czemu tam nie zostałaś? - zapytał zielony smok - jest was tam więcej, dużo miejsca...
-Już ci mówiłam, pyszczku - odpowiedziała pieszczotliwie Kheriana - chciałam wrócić do domu. Byłam wszędzie, nigdzie nie ma dobrze jak tutaj.
-Polecimy kiedyś razem.
-Jest wiele rzeczy wartych odwiedzenia. Zawsze pragnęłam odbyć z kimś podróż po świecie, we dwoje raźniej, i weselej.
-Powiedz mi, co z nimi? - wskazał na pisklęta.
-Ah, Sara i Elistera to moje córki. Seprisa przygarnęłam, ojciec gdzieś zniknął a matki nawet nie widziałam. Wzięłam małego, świetnie do siebie pasują, są jak rodzeństwo.
-A co z twoim kochankiem?
-Nie znałam go nawet, zniknął po sprawie, teraz mam ciebie, Felcorze - Kheriana polizała go po paszczy.
~Ty zakłamana suko - syknął w myślach Felsarin. Odwrócił wzrok i odszedł. Czuł jak nosi go w środku, jak dopiero co usłyszane słowa budzą dawno uśpioną w nim bestię, jak gorycz kłamstwa i zdrady podpowiada mu "zabij".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz