Layout by Raion

24 paź 2014

Sepris - "Przyjaciel".

Ewan Dobson - Best Friend


   Bez wątpienia jego zmiana pozwoliła mu na nowe życie. Nikt nie zwracał na niego uwagi, był traktowany i postrzegany jak kolejny, zwyczajny smok. Nie wyróżniał się, nie był już wyjątkowy. Z satysfakcją wkroczył do doliny jako ktoś zupełnie inny. Bez obaw mógł wędrować po lesie. Zamieszkał w opuszczonej grocie, nad Felsarinem. Było mu to już obojętne, ojciec go nie rozpoznawał, i słusznie. Nie czuł wyrzutów sumienia co do swoich czynów.
   W pewien ciepły dzień, słońce i błękitne niebo zachęcało do wyjścia z ciemnych jaskini. Tak też uczynił, rozłożył się w wysokiej trawie chwytając każdy ciepły promień.
-Ej, ty - rozbudziło go po południu szturchnięcie. Otworzył oczy. Ze zgrozą ujrzał nad sobą Felsarina. Wielki smok górował nad o wiele mniejszym Seprisem. Młody gad podniósł głowę obawiając się najgorszego.
-Widziałeś gdzieś mojego syna? - spytał z powagą.
-Nie - odpowiedział ostrożnie Sepris.
   Felsarin westchnął ciężko i zostawił go w spokoju. Ten moment grozy przyprawił go o przerażenie.
-A czemu go szukasz? - zapytał. Ojciec wrócił do niego powoli. Sepris wstał.
-Bo to mój syn - powiedział groźnie - kiedy ostatni raz go widziałem, był jeszcze pisklęciem. Pytasz tak, jakby ci zależało.
-Z ciekawości...
-Znałeś go.
   To nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
-Nie - zaprzeczył natychmiast Sepris.
-Tak, inaczej byś się nie wtrącał.
-Po prostu... - próbował szybko coś wymyślić - może zaginął albo... coś.
   Nastała chwila ciszy. Felsarin patrzał na niego z góry groźnie.
-Kim są twoi rodzice? - zapytał stanowczo.
-Fergon i... i...
-Zostaw go - uwagę czarnego smoka odwróciła Sorenia podchodząc do nich w towarzystwie Aresa.
-Tylko go pytam...
-Dręczysz każdego, teraz daj mu spokój - smoczyca odprowadziła Felsarina rzucając przepraszające spojrzenie na Seprisa. Dopiero po chwili zauważył siedzącego tuż obok niego pomarańczowego gada. Był nieco starszy od niego. Przez brzuch biegł mu złoty pas, podobnego koloru miał skrzydła. Znacznie dłuższe i zakręcone rogi wskazywały prosto w niebo.
-Jak ci na imię? - zapytał przyjaźnie Seprisa.
-Sepris...
-Hej, tak samo jak jego syn. Jestem Ares.
   Nigdy nie myślał nad zmianą imienia, nawet nie zaplanował, jak mieliby mieć na imię jego fałszywi rodzice.
-Cudnie. Pewnie nie jesteś zadowolony z jego towarzystwa... - mruknął ponuro Sepris.
-Jert spędzał ze mną więcej czasu, brakuje mi go, ale lepiej to niż nic.
-Ty przynajmniej miałeś ojca.
-Jestem sierotą - oznajmił jakby niewiele go to obchodziło. Dziwnie radosne usposobienie Aresa było podejrzane.
-Brawo, tak jak ja.

***

   Kolejne dni mijały w spokoju, unikał Felsarina, jedynie Ares często dotrzymywał mu towarzystwa, co nie było wcale sprzyjającym zjawiskiem. Niespodziewanie dostrzegł w nim przyjaciela, nie mógł wyjawić mu prawdy. Pewnego razu postanowił mu opowiedzieć o arenie i szkole walki.
-I takie coś naprawdę istnieje? - spytał zainteresowany Ares. Siedzieli oboje pod samotnym drzewem nad rzeką.
-Naprawdę. To okrutne miejsce.
-Chciałbym stanąć do walki na arenie, musi to być ciekawe przeżycie.
-Pewnie tak - przywołał w sobie wciąż żywe wspomnienia.
-Tu jesteście, kochani - zabrzmiał za nimi znajomy głos. Odwrócili głowy. Sorenia wcisnęła się między nich obejmując do siebie Aresa - widzę, że spędzacie ze sobą czas.
~Błagam, odejdź - pomyślał zrozpaczony.
-Wyglądacie jak bracia - stwierdziła smoczyca - jak ci na imię?
-Sepris - mruknął patrząc w inną stronę.
-Nigdy nie widziałam z nikim starszym. Masz jakąś rodzinę?
-Nie ma, jest sierotą - odpowiedział za niego Ares.
-Biedactwo, możesz zamieszkać z nami - rzekła troskliwie Sorenia szturchając go.
-Radzę sobie sam - powiedział ponuro złoty smok - nie potrzebuję opieki.
~Dlaczego wy wszyscy musicie być tacy głupi? - przeszło mu przez głowę.
   Siedziała z nimi w milczeniu. Przeczuwając najgorszego, odszedł twierdząc, że zgłodniał. Wrócił pospiesznie do swojej jaskini. Zdał sobie sprawę, jak bardzo jest sam. Nie miał kochających rodziców, nie miał do kogo przyjść i zwyczajnie zwierzyć się, pomimo odsunięcia swoich wszystkich problemów, był na tym świecie kompletnie sam, tak bardzo go to bolało. Dzięki Aresowi przynajmniej wiedział, co się dzieje w jego własnej rodzinie. Któregoś dnia poinformował go, że ojciec poleciał na wyspy po resztę rodziny.
   Wszystko to przypieczętowało przybycie Harisa. Purpurowy smok mógł przylecieć do doliny tylko po Seprisa. Podziękował sobie za pomysł i zmianę wizerunku, w tej chwili już byłby martwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz