Layout by Raion

30 paź 2014

Felsarin - "Znamię"

Ewan Dobson - Level 5 - Solo Guitar.


   Lenistwo wzięło Felsarina w swoje brudne łapska. Chociaż zawsze był leniwy, to jednak z czasem ono narastało sprawiając, że obrastał tłuszczem i większość dnia przeznaczał na sen. Jedyne co wytrząsało go z równowagi to Sorenia. Zamieszkali razem na stałe doglądając Aresa, Elistery oraz Sary. Czwartym kołem mógł być Sepris, niestety syna dotąd nie znalazł, nie słyszał choćby najmniejszej pogłoski o nim. Powoli tracił nadzieję. Jego pełne energii potomstwo nie okazywało oznak zmęczenia zbliżającej się zimy. Jak one to robią?
   Leżąc na grzbiecie, na granicy snu, żył w swoim świecie, marzył o cieple. Gdzieś w alternatywnej rzeczywiści właśnie był kimś zupełnie innym. Te kolorowe i pełne optymizmu myśli rozdarła obecność Sorenii. Smoczyca wróciła do groty. Idąc po cichu jak zjawa zbliżyła się do Felsarina.
-Nie za dobrze ci? - zapytała. Otworzył jedno oko.
-Jest mi wystarczająco wygodnie.
-Skąd masz ten ślad?
-Jaki ślad?
-No tutaj, na szyi, pod rogiem po prawej stronie. Coś jakby alfa w okręgu.
   Szturchnęła go nosem w szyję. Felsarin przewrócił się na bok.
-Nigdy wcześniej tego nie dostrzegłem - stwierdził - ciekawe dlaczego...? Ah, tak, bo nie mam tam oczu!
-Nie było tego u twojego ojca albo syna? - spytała spokojnie Sorenia kładąc się obok niego - myślę, że to nie jest przypadek. Takie rzeczy zazwyczaj o czymś świadczą.
-Niby jak?
-Magia. Drzemie w nas wszystkich, a ty jesteś wyjątkowy.
-Tak wyjątkowy jak worek gówna w magazynie z żywnością.
   Smoczyca trzepnęła go w głowę.
-Przestań tak mówić.
-Oddałbym wszystko byle tylko być normalny, uwierz mi - rzekł ponuro Felsarin - gdyby ktoś mi zaproponował taką zmianę, oddałbym mu nawet wszystko to, co leży pod Thann.
   Oboje zwrócili  uwagę na wkraczającą do groty Sarę. Wyglądała na wściekłą.
-Tato, każ Seprisowi trzymać się z dala od nas - warknęła podchodząc do Felsarina.
-Przecież nic wam nie robi - stwierdziła Sorenia.
-Robi, żyje i jest kłamcą - oznajmiła ze zgryzem Sara.
-Jesteś zazdrosna - powiedział Felsarin - czemu nie możecie razem się bawić?
-Bo twierdzi, że jest naszym bratem a nie wygląda na niego.
   Zapadło milczenie. Felsarin spojrzał na Sorenię ze wzajemnością. Zaskoczony i zdziwiony zapytał:
-Kiedy ci to powiedział?
-Jak nas pierwszy raz spotkał - zaskrzeczała niebieska smoczyca siadając i zwijając wokół siebie ogonek.
   Cisza.
-W sumie to dosyć dziwnie - rzekła powoli Sorenia - wcześniej go tutaj nie widziałam. Przyszedł tutaj tuż po zniknięciu twojego syna, wtedy, kiedy go znalazłam w lesie i uciekł.
-Nie uważasz, że to zbyt dużo jak na zbieg okoliczności? - spytał Felsarin czując dreszcze.
-Tak samo na imię, ten sam wiek, bez rodziców i przyjaźni się z Sarą oraz Elisterą.
-Ze mną na pewno nie - wtrąciła Sara - powiedz mu coś.
-Słuchaj, kochana, Ares też to wie?
-Oni mu wierzą - mruknęła córka.
-Idź to sprawdzić - nakazała Sorenia Felsarinowi.
   Wstał leniwie i skierował kroki do wyjścia. Zauważył Seprisa ganiającego Elisterę. Nie zwrócili na niego najmniejszej uwagi. Dopiero kiedy zawołał Seprisa po imieniu.
-Chodź tu na chwilę...
   Nieco przerażony, złoty smok podszedł posłusznie do Felsarina. Podniósł młodemu łeb i przechylił w lewo. Wytężył wzrok szukając śladu. Znalazł go, jasna alfa w kręgu pod prawym rogiem. Puścił go.
-Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś moim synem? - zapytał czarny smok.
   Sepris zrobił wielkie oczy, otworzył paszczę z przerażenia i w mgnieniu oka rzucił do ucieczki. Felsarin ruszył za nim. Dopadł go kilkanaście metrów dalej. Skoczył na niego, przewrócili się po ziemi i na koniec czarny smok przygwoździł Seprisa do ziemi.
-Zostaw mnie! - zawył młody gad próbując wyjść z jego uścisku.
-Nie uciekaj ode mnie...
-Nie chcę cię znać, wypuść mnie i daj mi normalnie żyć!
   I ugryzł go boleśnie w ramię.
-SPOKÓJ - ryknął Felsarin. Sepris znieruchomiał i wypuścił nogę swojego ojca z paszczy. Pozwolił synowi wstać. Złoty smok wstał równo na cztery łapy.
-Skąd możesz wiedzieć, kim jestem? - warknął Sepris jeżąc kły.
-Masz ten sam znak za rogiem - oznajmił Felsarin przekręcając głowę na bok i wskazując pazurem bliznę.
   Zapadło milczenie.
-Jak to zrobiłeś? - zapytał syna - i dlaczego?
-Ta cała zmiana?
-Tak.
-Ktoś mi pomógł wprowadzić parę zmian. Chciałem być normalny, rozumiesz? Chciałem w końcu normalnie żyć i nie być pomiatany przez każdego za ciebie. Gdziekolwiek bym nie poszedł, tam ktoś próbował mnie zamordować.
   Felsarin poczuł się winny.
-Przez ten czas żyłem w strachu - powiedział cicho - a by byłeś tuż obok mnie... Wróć do mnie, będziesz miał rodzinę...
-Nie - warknął złoty smok - dlaczego nie mogłeś zostać martwy? Był z ciebie większy pożytek.
-Nie mów tak, proszę cię... To wszystko prawda, co ci robił Norkad?
-Być może.
-Nigdy bym cię nie skrzywdził. Chcę byś do mnie wrócił, do nas, miał to, czego nie miałem ja i był szczęśliwy.
-I znowu był pomiotem?
-Nikt ci nie zrobi krzywdy, obiecuję.
-Jesteś zły.
-Seprisie... - Felsarin zbliżył się do niego. Smok zrobił parę kroków do tyłu - jeśli chcesz żyć normalnie, to musisz być sobą, z rodziną.
   Popatrzał na niego niewinnie. Sepris odwrócił głowę.
-Jak? - spytał krótko.
-Zobaczysz, brakowało mi tylko ciebie. Nie chcesz mieć ojca? Matki? Rodzeństwa? Bezpieczeństwa?
-No... zawsze tego chciałem - przyznał smutno Sepris opuszczając łeb - znaleźć miejsce dla siebie...
-Chodź do mnie - Felsarin usiadł. Nieśmiało,. jakby niechętnie, Sepris podszedł do swojego ojca
   Przytulił go, uścisnął syna. Poczuł szybsze bicie serca.
-Przyrzeknij, że więcej nie uciekniesz - mruknął Felsarin.
-Nie mogę ci tego obiecać.
-To wróć do swojego dawnego wyglądu, do swojego prawdziwego ja. Opowiesz mi wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz