Layout by Raion

19 wrz 2014

Sepris - "Na skraju".

Nie możemy się odwrócić, nie możemy zawrócić,
Ponieważ to czas, kiedy polegamy na ostatnim rozwiązaniu.
Nie, nie odpuścimy, nie zaakceptujemy swojego losu.
Stoimy na skraju rewolucji.
~Nickelback - "Edge of a revolution".



   Granicami przytomności, kiedy bezsilnie leżał na dnie z gryzącą w płucach wodą, poczuł czyiś uścisk. Ktoś wyciągnął go sztywnego i zimnego niczym trup na powierzchnię.
   Ocknął się przy ognisku w swojej grocie. Szybko dotarło do niego co właśnie zrobił. Wiedział kto go uratował, warował tuż przy nim. Zawiedziony pomyślał, że lepiej by było gdyby zjadł coś trującego lub skoczył z urwiska... mimowolnie stęknął wiedząc, co go czeka za taki czyn...
-Co ty sobie pomyślałeś? - usłyszał zaniepokojonego Norkada - wiesz co chciałeś zrobić, głupcze?
-Zostaw mnie - jęknął zwijając się w kłębek - wszystko zepsułeś.
-Gdyby Jert nie widział jak wchodzisz do wody, kopałbym ci właśnie grób. Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
-Nie chcę już żyć, rozumiesz? - ryknął stłumionym głosem - chcę zdechnąć i już nigdy cię nie oglądać. Nienawidzę cię, sukinsynu.
-Powiedz mi to prosto w oczy - powiedział bez emocji Norkad.
   Sepris wstał. Nie czuł już strachu, nie obchodził go już jego los, chociaż miał świadomość, że tylko pogarsza swoją sytuację, to pragnął działać na własną rękę.
-Nienawidzę cię, spasiona kupo gówna - wycedził mu prosto w oczy - codziennie marzę o twojej śmierci.
-Teraz ja ci coś powiem, mała dziwko - warknął wściekły smok.
-Zabiję cię! - i skoczył mu do gardła. Zapomniał o wszystkim, dorwał do szyi Norkada wbijając pazury w jego złote łuski. Stara bestia upadła z nim na grzbiet. Poczuł jak kaleczy mu boki chcąc oderwać wściekłego Seprisa od siebie. Młody ostatecznie zacisnął zęby w miejscu, gdzie była tętnica. Wielokrotnie na polowaniu próbował zabijać w ten sposób. Szarpnął mocno wyrywając z jego ciała kawałek mięsa. Norkad odrzucił go, czarny smok wylądował na ścianie. Ciemna krew zalewała obfitym potokiem złote łuski gada. Powoli wstawał na nogi, już szedł słabnącym krokiem w stronę Seprisa.
   W furii zdzielił swojego opiekuna ogonem prosto w pysk. Zachwiał się i upadł w drgawkach na prawy bok. Niedługo potem znieruchomiał. Zapadła głucha cisza. Kompletnie oszołomiony Sepris siedział przed zwłokami Norkada. Patrzał w jego puste, martwe oczy jak zahipnotyzowany. Nie potrafił tego zaakceptować... zabił go, on sam zamordował dorosłego smoka...
~Jestem wolny - pomyślał w końcu - już nigdy mnie nie skrzywdzi.
   Oddychał głęboko próbując uspokoić szalejące serce. Uszczypnął się zębami, to nie był sen... Popatrzał za siebie. W wejściu ujrzał Jerta, tego samego, który siedział na brzegu rzeki. Dorosły smok podszedł do niego i spojrzał na Norkada.
-Masz jaja ze stali - stwierdził Jert.
-Co teraz ze mną będzie? - zapytał cicho Sepris patrząc na niego.
-Nic. Nikt cię przecież nie osądzi - rzekł szturchając trupa - pozostaje tylko kwestia twojego wyboru, co chcesz zrobić?
   Pomyślał. Wygląda na to, że w końcu może decydować sam za siebie.
-Wyjść stąd i popatrzeć na świat innym wzrokiem.
-Do dzieła.
   Rzucił ostatnie spojrzenie na Norkada.
-Pozdrów mojego ojca - powiedział do niego i wyszedł z groty. Cały drżąc odetchnął z ulgą. Spojrzał na szare niebo, w przestrzeń, ogarnął wzrokiem całą Dolinę. Poczuł szczęście, wolność... jak niewolnik opuszczający swojego pana z workiem pieniędzy i planami na założenie własnego domu.
-Co jest? - podeszła do niego Sorenia - słyszałam jakiś hałas.
-Już po wszystkim - rzekł spokojnie - zaczynam nowe życie.
   Smoczyca zajrzała do groty, po chwili do niego wróciła.
-Ty to zrobiłeś? - zapytała mrużąc oczy.
-Nie miałem dużego wyboru...
-Nie potrafię tego pojąć - co cię do tego skłoniło?
-Wszystko co mi zrobił - wyznał cicho - za każde kłamstwo, za każdy cios w serce i za każdą koszmarną noc. 
-Mam rozumieć, że tobą pomiatał?
-Tak - potwierdził - wyżywał się na mnie, dosyć brutalnie.
-A co takiego ci robił?
   Popatrzał na nią znacząco. Nie potrafił wszystkiego opowiedzieć, czuł wstyd, chociaż z drugiej strony miał ochotę to z siebie wyrzucić. 
-W granicach złości przypierał mnie do ściany i...
-Dobra, więcej nie musisz mi mówić - przerwała mu z współczuciem - nigdy nie sądziłam, że on taki jest, zawsze wyglądał na opanowanego i spokojnego.
-Pozory mylą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz