Layout by Raion

4 cze 2014

Quaren - "Wiedza zakazana"

   O zachodzie słońca, pokryty przez cały dzień chmurami, firmament, przerwany został przez ostatnie promienie światła, delikatnie muskające  cały świat, pogrążający się powoli w ciemności. Chmury przyjęły barwy od intensywnie czerwonego, aż po ciemnofioletowy. Ich mniejsze, oderwane fragmenty pokryły niebo na zachodzie, ponad pagórkami, które wydawały się płonąć, dzięki otaczającej je poświacie. Drzewa rosnące na miedzy, rzucały długie cienie na, powiewające pod wpływem wiatru, zboże. Nieopodal pod kilkoma brzozami siedział zakapturzony mężczyzna i spoglądał na tę grę światła. Wstał z ziemi dopiero, gdy świat całkiem ogarnęła ciemność, a księżyc zaświecił mocniej, przedzierając się poprzez postrzępione fragmenty obłoków. Skierował się w stronę lasu na południu od wiejskiej drogi biegnącej przez pola.
     Dawną ścieżkę wiodącą przez las rozerwały potężne korzenie dębów i buków, jakich w tej okolicy nie brakowało. Blade światło przedzierało się na nią przez siatkę, utworzoną przez pomniejsze gałązki, wspierane na potężnych konarach. Co jakiś czas słyszał szmer, gdzieś w leśnych ostępach, nawet nocą las pozostawał pełnym życia miejscem. Ścieżka zawężała się, a raczej drzewa porosły ją zupełnie. W końcu nie było już prawie widać, że nie idzie się w zwykłym gąszczu. Las ogarnęła całkowita ciemność, gdy księżyc skrył się za chmurą.
    Wybiegł na niewielką polanę, kształtem przypominającą owal. Rozejrzał się, jakby sprawdzając, czy nikt go nie śledzi i ruszył na przód. Pierwsze spojrzenie nie mówiłoby zupełni nic ciekawego o tym fragmencie lasu, dopiero potem zaczynał się on zdawać coraz mniej naturalny. Stała tam niewielka chata, a raczej jej ściany, poprzerastane pniami drzew i ukryte wśród pnączy. Sam otwór, niegdyś stanowiący drzwi, ukrywała gęsta zasłona z bluszczu. Wślizgnął się do środka i obiegł wzrokiem puste, spróchniałe ściany. Niegdyś miejsce to wydawało się mu większe, dużo większe… szybko wyrzucił w siebie myśli o tym, nie chciał o tym pamiętać. Spojrzał na przedmioty, porozrzucane pomiędzy wysoką trawą. Pośrodku dawnej chałupy rosła brzoza. Gdy księżyc znów wyjrzał zza chmur, jego światło zaczęło przedzierać się przez jej kołyszące się na wietrze liście. Odbiło się od czegoś w trawie. Przykucnął i podniósł stary, do połowy zardzewiały nożyk. Obok leżał pokryty warstwą patyny, niewielki, miedziany kocioł. Gdziekolwiek nie postawiłby stopy rósł jakiś grzyb. Gdzieś słychać było stłumiony szum wody. Dobrze pamiętał cały ten las, wiedział zatem i gdzie jest strumień. Przecisnął się pomiędzy spróchniałą belką a chropowatym pniem i ruszył przed siebie. 
    W końcu szum wypełnił cały las. Mężczyzna przysiadł nad strumieniem i zanurzył ręce w lodowatej wodzie. Wyszeptał szybko jakieś słowa. Woda rozstąpiła się odsłaniając ociosany kamień. Odsunął go nie bez trudu, odkrywając zagłębienie w dnie. Nic w nim nie widział. Usłyszał pękającą gałąź, rozejrzał się nerwowo po całej okolicy. W gęstwinie wypatrzył jelenia, odetchnął z ulgą i podniósł prawą dłoń nad wodę. Chwilę później płonął na niej jaskrawoczerwony płomień. 
     Z dołu wyciągnął grube tomisko. Przysiadł na kamieniu, pokrytym kępką mchu i rozłożył księgę na kolanach. Stronice miały postrzępione brzegi i były pomięte od wilgoci. Cokolwiek było na nich zapisane, teraz stanowiło w większości zamazane plamy. Nie wyglądało na to, by się tym przejął. Dotknął tylko pożółkłej karty dłonią i mógł się cieszyć całkiem wyraźnym pismem. Z powietrza zniknęły już wszelkie ślady ciepła dnia. Kiedy wyciągał z zagłębienia kałamarz i gęsie pióro, trzęsły się mu ręce, ale zimno nie miało tutaj żadnego znaczenia. Nim zdążył nakreślić pierwszą runę, stronę pokrywał już kleks z czarnego atramentu. Usunął go ruchem ręki. Usłyszał szelest na drugim brzegu strumienia i przez dłuższe pociągnięcie pokrył atramentem większy obszar niż powinien. Odetchnął z ulgą, widząc, że było to tylko jakieś zwierzę i znów zabrał się do pisania. Były małe szanse, by ktokolwiek odczytał słowa spisane w księdze, oczywiście zakładając, że znałby język, jakiego do ich zapisania użyto. Linie były krzywe, a niepewność w prowadzeniu pióra widać było na pierwszy rzut oka.  
   Nad ranem, gdy praca była już prawie skończona, a rośliny pokryły się rosą, zaczął przewracać strony księgi. Wodził palcami po starych znakach, szepcąc jednocześnie coś pod nosem. Wiele by dał, by móc częściej odwiedzać to miejsce. Nie mógł jednak sobie na to pozwolić, by nie budzić niepotrzebnych podejrzeń. Schował księgę z powrotem na dno strumienia, tak by nikt nie mógł się domyślić, że cokolwiek tam jest. Ruszył następnie jeszcze głębiej w las gdzieś za strumieniem. 
   Tym sposobem znalazł się przy olbrzymim głazie. Drzewa okrążyły go ciasno, a zarośla pomiędzy nimi utrudniały podejście bez spowodowania niechcianego szelestu. Przykucnął obok skały i przesunął mniejszy kamień, obficie porośnięty przez mech. Wyciągnął spod niego niewielką, pozbijaną z desek skrzynkę. Znalazł w niej trochę suszonych ziół i kilka fiolek. Pod skrzynią znajdował się jeszcze wielokrotnie łatany kociołek. Mężczyzna rozejrzał się wokoło znów sprawdzając, czy nikt go nie śledził. Potem napełnił naczynie niezbyt czystą wodą z bukłaka, ale musiała mu ona wtedy wystarczyć. Roztarł zioła na palcach i znów wyszeptał jakieś słowa. Woda w kotle zabulgotała i zaczęła się gotować, mimo braku obecności ognia. Niedługo potem przyjemny zapach ziół wypełnił przestrzeń wokół. Substancja zmętniała, a on przelał ją do pustego słoiczka i włożył do torby. Całą resztę z powrotem przykrył kamieniem. 
Z lasu wrócił zupełnie inną drogą. Przedarł się przez krzewy, a gdy doszedł do strumienia, ruszył wzdłuż niego na wschód. Przez szeleszczące liście przedzierały się delikatne promienie wschodzącego słońca. Przyspieszył kroku, po chwili zaczął biec. Zatrzymał się dopiero na skraju lasu, skąd widać było niewielką wioskę pośród pól. Spokojnie podążył w jej kierunku gościńcem. 

3 komentarze:

  1. Podziwiam cię za wyobraźnię i umiejętności. Oby tak dalej (i częściej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję
      Postaram się częściej, tym razem powinnam szybciej zrealizować mój pomysł na opowiadanie.

      Usuń
  2. Jak to zwykle u Ciebie mnóstwo barwnych opisów. Wychodzi Ci to świetnie, ale jak na moj gust za dużo powtorzen. Postaraj sie stosowac wiecej synonimow. -Felsaroth

    OdpowiedzUsuń