Layout by Raion

21 cze 2014

Felsarin - "Pusta beczka"

Dzieciaki są dorosłe, lecz ich życia zmarnowane.
Jak jedna mała ulica może pochłonąć tak wiele istnień?
~The Offspring - "The kids aren't alright"
 
 -Wyobraź sobie - podpity, donośny głos krasnoluda odbijał się echem po głowie smoka - taką sytuację. Idziesz sobie... no nie wiem, przez krainę rozpusty...
-Słyszałeś? Powiedział: "rozpusty", to nie dla ciebie, Hergaldzie - inny, rozbawiony ton przerwał monolog.
-... no i idziesz sobie, po prostu przed siebie, wszyscy chcą wciągnąć cię do zabawy, ale ty szukasz tej jedynej istoty jaka ci odpowiada.
-Opowiadaj dalej...
-I kiedy ją znajdujesz, mówi ci... że... że ją boli - rozległy się chichoty - ale namawia do budowy rycerza z czekolady...
-Chyba za dużo wypiłeś, powinieneś iść spać.
-E, panowie, co on tutaj robi?
-Weź lepiej wyciągnij tego kretyna z beczki...
-Słuchajcie, coś mnie ugryzło, to chyba stokrotka...
   Natłok głosów kumulował w głowie Felsarina poczucie totalnej bezmyślności. Grupa spitych krasnoludów palących w dodatku jakieś zioło sprowadziła wszystkich w stan dziwnej nieświadomości i melancholii. Również i on poniósł się temu szaleństwu i słuchał tych wszystkich bzdur wyjętych nie wiadomo z jakiej kieszeni. Przy ognisku w środku nocy wylano już sporo wina oraz miodu. Opary palonego zielska wypłoszyły z jego głowy wszystkie troski. Trzy puste beczki leżały nieopodal zwabiając chciwe mrówki.
-Co ty tutaj robisz? - wtargnął do głowy znajomy lecz agresywny głos. Felsarin odwrócił głowę zmierzając wzrokiem nieco rozzłoszczoną Kherianę. Smoczyca podeszła do niego - stoczyłeś się na dno, chodź zanim całkowicie uderzy ci do głowy.
-Nic mi nie jest - zapewnił ją, jednak wyraz jego głosu nie przekonał partnerki. Złapała go kłami za szyję i odciągnęła od radośnie balujących krasnoludów.
-Wstyd - warknęła do niego gdy tylko zaczął samodzielnie iść. Felsarin czuł lekkie uniesienie spowodowane wciśnięciem w siebie sporej ilości słodkiego miodu.
-O co ci chodzi?
-O to, że znajduję cię odurzonego w towarzystwie bandy totalnych kretynów. Jeszcze chwila i całkowicie byś się wypalił... To był ostatni raz, zrozumiałeś?
-No weź, nie bądź taka surowa... - uszczypnął ją.
-I nie pozwalaj sobie, bo będziesz spał na drzewie.


***

-Doszedłeś do siebie?
-Chyba tak...
    Dopiero rano zdał sobie sprawę, gdzie był i co go spotkało. Zapomniał jednak dlaczego i jak trafił na całą sytuację. Najwyraźniej niezadowolona Kheriana dała mu wyraźnie do zrozumienia by przemyślał swoje zachowanie, przez co postanowił wpaść do zimnej rzeki. Orzeźwiający i pobudzający chłód natychmiast przywrócił mu jasność myślenia, jednak w ten pochmurny dzień raczej ciepłego słońca nie zastanie. Gramoląc się na błotnisty brzeg, niechcący wpadł na obserwującego go młodego smoka. Dwukrotnie mniejszy gad ogarnął go wzrokiem przechylając głowę raz w jedną, raz w drugą stronę.
-Zgubiłeś się? - zapytał Felsarin górując nad szkarłatnym smoczyskiem. Z pozoru niewinny, w oczach miał ogień. Prawy róg nieco dłuższy od lewego, na szyi widniała jasna szrama.
-Potrafisz urwać drugiemu smokowi głowę? - usłyszał.
-Jeśli chcesz, mogę spróbować na tobie.
-A spróbujesz na moim bracie?
-Ty na pewno jesteś zdrowy na umyśle? - spytał zdziwiony.
-Chcę zobaczyć, jak urwać komuś łeb...
-Nie wiem czym karmią cię rodzice, ale powinni przestać to robić.
   Nieustępliwy, czerwony smok poszedł za nim.
-Albo spalić, spaliłeś kiedyś kogoś?
-Będziesz zły - stwierdził.
-Nauczysz mnie kaleczyć i zabijać?
-Przerażasz mnie - Felsarin poczuł zaniepokojenie. Smok wbił pazury w jego nogę pokazując swoje ostre zęby, syknął głośno co nie wróżyło nic dobrego. Strzepnął go z siebie gwałtownie, po czarnych łuskach spłynął strumyczek krwi.
-Nie zostawiaj mnie - młody nie dawał mu spokoju.
-Posłuchaj, mały szczylu - warknął zdenerwowany Felsarin zatrzymując go - idź męczyć kogoś, kto na pewno nie powiesi twojego truchła na drzewie.
-Chcę byś umarł.
    Straciwszy kontrolę nad sobą, czarny smok złapał potężną łapą mniejszego delikwenta za szyję, ten otworzył paszczę wydając z siebie stłumiony warkot.
-Teraz odejdziesz stąd zanim faktycznie zrobię ci krzywdę.
   Odrzucił go, gad upadł na ziemię przewracając się dwukrotnie po nierównym terenie. Odszedł rzucając w jego stronę pełne nienawiści spojrzenie. Felsarin wrócił do jaskini, gdzie czekała na niego Kheriana trzymając w objęciach trzy barwne jajka.
-Słyszałaś to?
-Hmm?
-Podchodzi do ciebie taki mały paszkwilec i zaczyna pytać, czy nauczysz go kaleczyć, palić oraz mordować po czym grozi ci śmiercią. Co robisz?
-Mówię, by poszedł do ciebie bo wiesz więcej na ten temat.
-Zabawne... - spoczął u jej boku przykrywając smoczycę własnym skrzydłem - myślę, że brak zainteresowania ze strony rodziców i bolesny upadek na głowę robi swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz