Layout by Raion

28 cze 2014

Felsarin - "Blask świętości"

Błyszczące diamenty,
Jak oczy kota, czarne i niebieskie.
Coś nadchodzi po ciebie.
~Dio - "Holy Diver"

   Pogodny dzień jak zwykle spędzał grzejąc swoje rozleniwione ostatnimi czasy dupsko. Kheriana siedziała w wodzie dając delikatnie nieść się nieustannemu nurtowi. Obserwował ją, myślami odpłynął zapominając o otaczającym go świecie. Zamknął oczy, było mu tak przyjemnie ciepło. Niczym niezaniepokojony umysł smoka powoli zasypiał, lekki wietrzyk tulił go.
   Świadomość zwróciło mu głośnie pluśnięcie. Błękitna smoczyca przewróciła się w wodzie. Znowu wrócił do swojej zadumy myśląc o gorącej, parującej pieczeni, poczuł lekki głód, lenistwo nie pozwalało mu wstać. Po jakimś czasie wyczuł czyjąś obecność, ktoś szturchnął go między żebra i Felsarin obrócił się na grzbiet.
-Żyjesz jeszcze? - usłyszał pytanie, oczekiwał głosu Kheriany. Otworzył oczy. Nad sobą ujrzał piękną, białą smoczycę. Swoją głową przysłaniała słońce rzucając na niego cień. Miała bajeczne, złote oczy, głęboki i ujarzmiający wzrok.
-Umarłem, pewnie jesteś aniołem - rzekł wniebowzięty.
-Niezupełnie - odpowiedziała - ty tu rządzisz?
-Nie - Felsarin wskazał na dryfującą Kherianę - ona.
   W tej chwili Kheriana dostrzegła ich oboje. Już wyczuł jej zdenerwowanie, już warcząca wściekle wychodziła na brzeg. Kątem oka zauważył niekryte, chciwe spojrzenia w kierunku białej smoczycy.
-Felsarin jest moją własnością, wynocha - syknęła rozjuszona Kheriana.
-Spokojnie, przychodzę w innym celu. Ale zacznijmy od początku, jestem Artezja...
-Nie obchodzi mnie twoje imię, interesuje mnie tylko to, kiedy sobie pójdziesz.
-Nie przyszłam do ciebie, więc stul pysk.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić.
   Wyczołgał się i usiadł z boku.
-To zamknij mordę i przestań zakłócać spokój.
   W tej chwili Kheriana natarła na Artezję, obie smoczyce zaczęły ze sobą walczyć i robiąc hałas. Poirytowany lekko Felsarin chwycił swoją partnerkę. Odciągnął ją z trudem.
-Zniszczę cię - warknęła - rozszarpię i poćwiartuję...
-Zrobisz to później - przekonał ją - ale teraz powinnaś być spokojna. Zło piękności szkodzi.
-Z pewnością jej już nie zaszkodzi - parsknęła biała smoczyca. Po szyi płynął jej drobny strumyczek szkarłatnej krwi.
-Jesteś już trupem - zagroziła Kheriana.
-Wracając do tematu - próbował załagodzić sytuację.
-Nie owijając w bawełnę powiem krótko - Artezja przeszła do rzeczowego tonu - mam sprowadzić cię do Alsterdartii.
-Wolne żarty - nie mogła powstrzymać zdenerwowania Kheriana - myślisz, że puszczę cię z NIĄ? Nigdy w życiu.
-Nie ty o tym decydujesz, taka jest wola rady nadzorczej.
-Jesteś posłańcem? - zapytał podejrzliwy Felsarin cały czas trzymając Kherianę - i czemu akurat ja?
-Niech ci będzie - westchnęła - do walki z imperium nie możemy przystąpić rozdzieleni, wszyscy musimy stanąć obok siebie. Elfy chcą pomocy krasnoludów, ale bez was... bez nas nikt z nich nic nie zdziała. Dlatego ty powinieneś polecieć do długouchych i posłuchać, co mają ci do powiedzenia oraz na własne oczy coś zobaczyć. Wasz ruch pobudzi krasnoludy do działania. Wysłali mnie, bo sądzili, że najlepiej podziałam.
   Felsarin poczuł bolesny zacisk Kheriany. Popatrzał na nią pytająco.
-Przekonaj mnie - warknęła.
-Nie rozumiesz, że wszyscy stoimy w miejscu? - Artezja wyraźnie zaczęła tracić cierpliwość - nic nie robimy, kompletnie nic. To wy tutaj zapewniacie bezpieczeństwo Morgalowi, przez to jest niewrażliwy na wszystkie prośby z zewnątrz. Po za tym zobaczysz coś, co na pewno otworzy ci oczy. W takim tempie uciekamy tylko przed Valthanem, a ucieczka prowadzi tylko do porażki. Chcesz tym skazać nas wszystkich?
-Dobra, dosyć tego - przerwał stanowczo - bez zgody mojej królowej nigdzie nie pójdę.
-Tutaj chodzi o losy wojny - ciągnęła dalej.
-Niech ci będzie - Kheriana wystąpiła - ale jak wyczuję jakiś podstęp, znajdę między wami jakiś związek, ciebie biała maszkaro utopię, a ciebie, Felsarinie, każę wykastrować. Zrozumiano?
-Pewnie, wasza wysokość - odpowiedziała  Artezja nie kryjąc sarkazmu - nie ma czasu, chcę wrócić do domu.
   I odleciała. Kheriana zatrzymała na chwilę czarnego smoka. Złapała go za paszczę.
-Bądź grzeczny, kochany, wracaj szybko i uważaj na siebie. W przeciwnym wypadku będę zła.
-Już jesteś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz