Layout by Raion

19 cze 2014

Tenebrae - "Zapomnienie"

W świetle palącego słońca
Rozglądam się dokoła
Wyobrażając sobie, co by było gdyby to wszystko przepadło
Czekam aż nadejdzie ten dzień 
 - 30STM, "Oblivion"

Czy człowiek potrafi powiedzieć coś o poprzednim życiu? O rzeczach, które zapomniał? 
Istota ludzka stosuje od zawsze technikę zapomnienia w celu unieszkodliwienia bólu rozsadzającego go od środka. Dlatego też zapominamy to o czym pragniemy pamiętać, a w naszym umyśle utrzymuje się obraz tego co chcieliśmy zapomnieć. Tak działa nasz mózg, nie pozwala na to co zapragnione, zamyka przed  nami bramy świata. Musimy podtrzymywać się na bólu, rozpaczy i gniewie. 
Lecz ja...
Nie pamiętam nic. 
Odebrano mi wspomnienia. 
Wiem, że byłam Aniołem. Czemu akurat to? Mam skrzydła, jedno białe, drugie czarne co jest niezwykłe, mogłabym stwierdzić, iż świat podarował mi tylko to jedyne uczucie. Uczucie, które tak naprawdę jest mi prawie nieznane. 
Chciałabym o coś prosić. Pragnę czegoś co nie jest możliwe. Pragnę mych wspomnień i aby ta przerażająca pustka w moim sercu wypełniła się czymś znajomym. Może to być miłość, czy nienawiść... marzę tylko o tym, by czuć cokolwiek i doświadczyć na nowo wszystkiego co przeżyłam. 
Moje oczy - otwórzcie się. 
Mój umyśle - wyzwól się. 
Moje usta - wypowiedzcie te słowa. 
Ja tylko proszę. Chcę znów pragnąć czego pragnęłam. 


***

   Moje oczy utknęły w mężczyźnie stojącym przede mną. Jego rosła sylwetka górowała na moim klękającym ciałem. Nawet wstając zauważyłabym wielką różnicę wzrostu. Jak bardzo mógł być wysoki? Miał może z dwa metry, ale nie wiem sama. Czarne włosy do ramion opadały po obu stronach głowy, a gdy wiatr lekko zawiał - unosiły się wraz z nim. Na sobie miał czarną koszulę zapinaną na górze na dwa guziczki, a także przypominające smolisty kolor, spodnie luźne w nogawkach, stawające się coraz bardziej obcisłe zmierzając wyżej. Na szyi miał zawieszony naszyjnik ze srebnym skorpionem, a usta zakrywał mu materiał nałożony na nie. Głowę uniósł do nieba, wpatrywał się w błękit. Wiem nawet, dlaczego.
   Wypowiedziałam jego imię, znałam go, ale pamiętałam tylko to słowo - Lucyfer. Gdy o nim myślałam coś kłuło mnie w serce znajomo, ale żadne wspomnienie nie wychodziło na zewnątrz. Ale miałam takie przeczucie, że znaczył dla mnie bardzo dużo. Co mnie z nim łączyło? Co łączyło mnie z Upadłym Aniołem? Tak w ogóle to kim on jest?
    Spojrzałam się na mężczyznę, który zabrał mój miecz. Obracał go w dłoniach i jeździł palcami po ostrzu. Opuszkiem palca dotknął zakończenia broni. Z palca pociekła mu szkarłatna krew. Opadając na trawę spaliła ją do metra w okół siebie.
     Rozszerzyłam szeroko powieki i wlepiłam wzrok w wypalenie. Podczołgałam się do tego i dotknęłam całą dłonią czarnej roślinności.
    - Co to było? - spytałam podnosząc oczy na Anioła.
    Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. Podniósł broń do góry ukazując, jak światło słoneczne odbija się od powierzchni ostrza.
    - To? - wskazał na krąg, na którego środku położyłam dłoń. - Krąg Krwi. Zazwyczaj odprawiałaś go swoim mieczem. Byłaś jedyną, która opanowała w całości tą magię.
    Lucyfer zaciekawił się naszą rozmową i podszedł do swego towarzysza wpatrując się z zaciekawieniem we mnie czarnymi jak popiół oczami.
   Nie zwracałam na niego uwagi i skupiałam się tylko na białookim.
   - A na czym t o polega? - zadałam kolejne ciekawskie pytanie.
   Pochylił się nade mną i ułożył miecz na obu swoich dłoniach pokazując spojrzeniem, abym wzięła swoją własność.
   Łapczywie chwyciłam ją w swoje ręce i trzymając jej rękojeść przejechałam palcem po pięknym ostrzu.
   On przymknął oczy i z uśmiechem przyklejonym do twarzy wyprostował się chowając dłonie za plecami. Rozszerzył powieki i wraz z Lucyferem wlepili wzrok we mnie.
    - Krąg Krwi jest czymś w rodzaju Kręgu Duchów. Wzywasz dusze, które nie przeszły na drugą stronę i wysyłasz je do Nieba, gdzie mogą spokojnie dalej żyć - oznajmił Anioł.
    Kiwnęłam głową, zamknęłam oczy i wstałam z pozycji siedzącej. Stojąc na równych nogach, lekko kołysząc się na boki pozwoliłam sobie unieść podbródek do góry i ujrzeć błękit nieba.
    - Dobrze, a kim wy jesteście?
    - Ja jestem Gabriel...
    Poczułam znajomy uścisk w żołądku, a serce wybiło dwa razy szybciej swój rytm. Spojrzałam na starszego mężczyznę. Jego też znałam. Na pewno. Kojarzyłam to imię z ważnym dla mnie osobnikiem.
   - Gabriel?
   Poruszył głową znakiem oznaczającym krótkie "tak".
   - Dokładnie, jestem Archaniołem, a mój przy... towarzysz to Lucyfer, Upadły będący wcześniej Archaniołem - dokończył Gabriel.
   Myślał, że nie usłyszałam tego zacięcia "przy...". Chciał powiedzieć "przyjaciel"? Chyba.
   Zmrużyłam oczy robiąc załamaną minę. Objęłam się ramionami, ponieważ wiatr, który zawiał z północy owiał moje nagie ramiona.
    Zauważyłam, jak Lucyfer chciał do mnie podejść, ale powstrzymał się stając normalnie jak, gdyby nic się nie stało.
     - A kim byłam j a? Bo wiecie kim byłam, prawda? - mój głos stawał się piszczący.
    Spod powiek wyciekały łzy. Bardzo pragnęłam dowiedzieć się jak wyglądało moje życie, czym się interesowałam, co robiłam. Straciłam wszystko prócz uczucia, że znam Lucyfera oraz Gabriela. Teraz pytanie: co znaczyli dla mnie ci dwaj?
    Lucyfer postawił krok w moją stronę. Wykrzywił usta w smutnym uśmiechu.
    - Byłaś wspaniałą Archanielicą, Tenebrae, ale... - westchnął ciężko. - o tym dowiesz się w swoim czasie...
   Zauważyłam jak na policzki wypełzają mu łzy szklące jego oczy. Wykrzywił głowę w bok i zrobił coś czego nie spodziewałabym się po osobie, której nie pamiętam, a ona o tym wie.
  Przytulił mnie do siebie, z całej siły.
  - Może to odświeży twoje wspomnienia, a nawet, jeśli nie... to i tak będę pamiętał zapach twoich włosów, ostatni jaki wdychałem - wciągnął nosem moją woń. - pachniesz krwią, a poprzednio czułem wiśnię z bananem. Ten jest lepszy.
   Byłam sztywna w jego objęciach. Nie mogłam się rozluźnić, nie czułam się dobrze, czułam się źle.
   - Odsuń się!
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz